Mateusz Stępień: Jaka jest pana obecna sytuacja klubowa? Ostatni mecz w lidze, reprezentując barwy Atlasa Stali Ostrów Wielkopolski, rozegrał pan 8 października.
Łukasz Wichniarz: Trudno powiedzieć. Generalnie łączy mnie kontrakt ze Stalą Ostrów, choć w klubie pewnie tego nie potwierdzą.
Do kiedy on obowiązuje?
- Umowę z klubem podpisałem do końca bieżącego sezonu.
Trenuje pan obecnie z drużyną Atlasa Stali?
- Nie trenuję, ponieważ zostałem odsunięty od zajęć, nad czym zresztą bardzo ubolewam.
Dlaczego tak się stało?
- To pytanie już raczej do trenera Andrzeja Kowalczyka. Myślę, że on najlepiej by na nie odpowiedział. Z mojej strony mogę jedynie wyjawić, że nie doszliśmy do porozumienia zarówno w sprawie rozwiązania kontraktu, jak i w kontekście mojej gry w Atlasie. Na dzień dzisiejszy jest mały problem, jednak mam nadzieję, że lada dzień zostanie on rozwiązany.
Czyni pan obecnie starania, aby rozwiązać kontrakt z drużyną z Ostrowa Wielkopolskiego i zacząć szukać nowego pracodawcy?
- Bardziej to klub z Ostrowa chcę rozwiązać kontrakt ze mną, niż ja. Ja chciałem grać w Atlasie. Stało się jednak zupełnie inaczej. Owszem, bardzo chciałbym znaleźć już sobie nową drużynę, gdyż sezon jest na półmetku, niedługo koniec pierwszej rundy, a ja na razie nigdzie nie gram.
Jaka była w takim razie oficjalna wersja trenera Kowalczyka, odsuwając pana od zespołu?
- Tak naprawdę nie mogę powiedzieć, bo sam tego nie wiem. Trener Kowalczyk dokładnie tego nie uzasadnił. Stwierdził, iż może mam kontuzję, ponieważ w kwietniu miałem przeprowadzany zabieg i, że nie jestem obecnie w pełni formy, co oczywiście nie jest prawdą. W sierpniu występowałem przecież w meczach reprezentacji Polski i nie miałem wówczas żadnych problemów ze zdrowiem. Nie usłyszałem więc żadnego oficjalnego komunikatu ze strony szkoleniowca Atlasa.
Może pan obecnie potwierdzić, że zarówno podczas sierpniowych meczów kadry, jak i już w trakcie sezonu, nie miał pan problemów z urazami?
- Ja nie nazwałbym tego nawet urazami, gdyż był to tylko zabieg, jakiemu poddałem się po zakończeniu poprzedniego sezonu. Miał on doprowadzić moje kolano do takiego stanu, abym nie odczuwał już żadnego bólu, który jeszcze w minionych rozgrywkach, gdy grałem w zespole Górnika Wałbrzych - czasami mi przeszkadzał. Teraz, gdy jestem już po tym zabiegu, jest zdecydowanie lepiej.
Można sprecyzować kiedy mniej więcej dojdzie do ostatecznego rozwiązania umowy, która łączy pana z wielkopolską drużyną?
- Działania w tej sprawie są obecnie prowadzone, lecz kiedy dokładnie się to zakończy, póki co nie wiem. Mam nadzieję, że jak najszybciej. Być może do końca tego tygodnia będzie już coś wiadomo.
Rozglądał się pan już za nowym klubem?
- Dopóki nie rozwiążę kontraktu z obecnym pracodawcą, to nie mogę szukać sobie nowego klubu. Chciałbym oczywiście, aby wszystko się jak najszybciej wyjaśniło. Znalezienie nowego zespołu będzie już w kwestii mojego agenta.
Bierze pan pod uwagę kluby, w których występował pan w przeszłości?
- Nie wykluczam żadnej opcji. Jeśli pojawiłaby się taka propozycja, to jak najbardziej tak.
Wspomniał pan wcześniej o reprezentacji Polski. Nie obawia się pan, że poprzez nie granie obecnie w żadnym klubie, droga do drużyny narodowej znacznie się panu wydłuży?
- Dbam o formę fizyczną – biegam, regularnie ćwiczę też na siłowni, więc o to akurat się nie martwię. Gorzej to wygląda koszykarsko. Brak treningów z drużyną, ma duży wpływ na dyspozycję. Wszystko jest jednak do nadrobienia. Jest to kwestia kilku wspólnych zajęć z zespołem.
W ostatnim czasie kontaktował się panem szkoleniowiec reprezentacji - Muli Katzurin w sprawie kolejnych powołań?
- Ani z trenerem Katzurinem, ani z nikim ze sztabu ostatnio nie rozmawiałem. W przypadku gdy otrzymałbym zaproszenie do kadry, rzecz jasna jestem do dyspozycji szkoleniowca reprezentacji. Trudno jednak powiedzieć jak będzie to wyglądało w najbliższym czasie, biorąc pod uwagę moją obecną sytuację.
W sobotę, 8 listopada odbyło się losowanie grup przyszłorocznych mistrzostw Europy, które odbędą się w Polsce. Litwa, Turcja oraz Bułgaria - z tymi reprezentacjami zmierzymy się w fazie grupowej. Jak oceniłby pan tę grupę?
- Grupa na pewno jest bardzo ciekawa. W Europie nie ma praktycznie słabych drużyn, więc myślę, że nawet z Litwinami, którzy będą faworytami naszej grupy, można powalczyć o zwycięstwo. Ponadto, mecze będą rozgrywane we Wrocławiu, więc z pewnością bardzo pomogą kibice i będą naszym szóstym zawodnikiem. Wierzę, że osiągniemy sukces podczas przyszłorocznych mistrzostw.
A jeśli chodzi o pana grę w przyszłorocznych mistrzostwach Europy. Myśli już pan o tym, czy też jednak na dzień dzisiejszy jest to zbyt odległy temat?
- Obecnie nigdzie nie gram, trener Katzurin nie ma więc możliwości obserwowania mnie. Oczywiście chciałbym zagrać na mistrzostwach. Póki co, skupiam się jednak na swojej obecnej sytuacji. W najbliższym czasie moim celem jest dojście do dyspozycji, w jakiej znajdowałem się chociażby w zeszłym sezonie.
Bardzo dużo mówi się też o naturalizowaniu amerykańskiego koszykarza, który wspomógłby reprezentację na pozycji rozgrywającego. Pana zdaniem taki zabieg jest potrzebny?
- Myślę, że należy dać szansę polskim zawodnikom. Są przecież bardzo dobrze grający Łukasz Koszarek i Krzysztof Szubarga. Z pewnością znalazłoby się też kilku innych, równie ciekawych polskich zawodników na pozycję rozgrywającego. Wiele reprezentacji naturalizowało już zagranicznych graczy. W niektórych przypadkach to rozwiązanie się powiodło, w niektórych już mniej. Decyzja należy jednak do związku oraz sztabu szkoleniowego. Do tej pory nie było to jakoś potrzebne. W 1997 roku kadra prowadzona przez trenera Eugeniusza Kijewskiego składała się tylko z polskich koszykarzy i na mistrzostwach Europy zaprezentowała się bardzo dobrze.