Derek Billing: Jak rollercoster

- Nasza gra przypomina rollercoster. Raz jest lepiej, ale za chwilę znowu gorzej i póki co nie można mówić o jakiejkolwiek stabilizacji - mówi Derek Billing, rzucający Wikany Start Lublin.

- To był dla nas niezły turniej. Najpierw przegraliśmy z gospodarzem, a później ograliśmy zespół, który w poprzednim sezonie był trzecim w Polsce. Uważam, że to dobry sygnał - mówi Amerykanin Derek Billing z Wikany Start Lublin. We Włocławku beniaminek ekstraklasy przegrał z Anwilem Włocławek i pokonał Trefla Sopot.
[ad=rectangle]
Koszykarz, podobnie jak cały zespół z Lublina, pozostawił po sobie dobre wrażenie. Zawodnicy Pawła Turkiewicza póki co nie mają składu na miarę gry w najlepszej ósemce, ale z pewnością nie raz urwą punkty wyżej notowanym zespołem, tak jak to miało miejsce podczas Kasztelan Basketball Cup.

- Mamy swoje dobre i słabe momenty, tak jak w naszej grze widać już elementy, które nam wychodzą oraz te, nad którymi musimy jeszcze sporo popracować. Na pewno naszą siłą jest intensywność gry, solidna ławka rezerwowych i to, że każdy, kto wchodzi do gry, daje impuls - tłumaczy Billing.

- Ogółem, nasza gra przypomina rollercoster. Raz jest lepiej, ale za chwilę znowu gorzej i póki co nie można mówić jednak o jakiejkolwiek stabilizacji. Mimo wszystko jednak uważam, że z takimi problemami boryka się wiele zespołów, chociażby nasi ostatni przeciwnicy, więc nie mamy czym się zbytnio martwić. Dalej będziemy ciężko pracować i postaramy się sprawić jak najlepszy wynik - dodaje Amerykanin.

Billing dał się poznać podczas turnieju we Włocławku jako bardzo dobry strzelec. Przeciwko Anwilowi zdobył 14 oczek, a drugiego dnia imprezy wygrał konkurs rzutów za trzy punkty, pokonując Przemysława Żołnierewicza.

- Wygrać konkurs, nawet na turnieju sparingowym, to zawsze dobre uczucie. Myślę, że to dobry prognostyk odnośnie mojej formy jeśli chodzi o nadchodzący, pierwszy w mojej karierze, zawodowy sezon - śmieje się Billing.

Komentarze (0)