Spotkanie od początku było bardzo wyrównane. Widać efekty pracy nowego trenera koszykarzy ze Słupska – Gaspara Okorny. Czarni grają koszykówkę poukładaną i cierpliwą. W pierwszej kwarcie w zasadzie jedyną odpowiedzią na skuteczne ataki gości była dobra postawa w ataku Michaela Ansley’a. Dzięki temu Polonia nie traciła dystansu.
Druga odsłona wyglądała bardzo podobnie. Mało efektowna gra z obu stron, solidna obrona i ciężko wymęczony każdy punkt. Miłą niespodziankę kibicom sprawił Marcin Nowakowski. 19-latek, który występuje w miejsce kontuzjowanego Kamila Łączyńskiego i jest "wstawiany” w momencie, kiedy wymaga tego regulamin polskiej ligi. Zdobył już zaufanie trenera i sympatię kibiców. Jest szybki, waleczny i nieustępliwy w obronie.
Wyrównana batalia trwała do połowy trzeciej kwarty. Przy stanie 48:48 za trzy zaczął trafiać Jack Ingram, a stołecznym kompletnie zacięła się maszynka do strzelania. Słupsk przy pomocy głupich błędów rywali odskoczył na 10 punktów. Taką stratę można odrobić, ale nie jest w stanie uczynić tego zespół tak rozbity jak Polonia, której w tym okresie gry kompletnie nic się nie udawało.
Czwarta kwarta to szaleńcze próby zbliżenia się do rywali. Czarni kontrolowali sytuację i utrzymywali przewagę. Znakomicie pilnowany na obwodzie był Tommy Adams. Amerykanin nie miał czystych pozycji do rzutu, więc za trzy rzucać nawet nie próbował. Na 40 sekund przed końcem meczu, przy 5 punktowej przewadze gości jednak się zdecydował i trafił. Ostatnia akcja regulaminowego czasu gry należała do Przemka Frasunkiewicza. Rywale nieprzepisowo zbijali piłkę znad obręczy, sędziowie punkty zaliczyli i w Warszawie była dogrywka.
W doliczonym czasie gry poloniści nadal popełniali kompromitujące błędy i nadal cudem trafiali do kosza. Znowu musieli odrabiać straty i liczyć na szczęście. Ansley próbował wygrać mecz rzutem za trzy, nie trafił. Wydawało się, że Słupsk wreszcie zwycięży, ale niepilnowany pod koszem był Adams. Zebrał piłkę i zdobył spod samego kosza punkty doprowadzające do drugiej dogrywki.
W tej ekipa z Warszawy zdemolowała przybitych Czarnych. Polonia do ostatnich minut kontrolowała sytuację, a kolejni gracze ze Słupska musieli schodzić z boiska za pięć fauli na koncie.
Polonia jeszcze w tym sezonie u siebie nie przegrała. Ma najniższy budżet w całej lidze, a jest na trzecim miejscu w tabeli. Pozbawione naszywek z logo sponsorów koszulki polonistów kontrastowały z naszpikowanymi różnymi napisami koszulkami gości z Pomorza. Na szczęście dla kibiców stołecznego zespołu, na parkiecie nie grają banknoty.
Polonia Warszawa - Energa Czarni Słupsk 100:95 (17:18, 26:23, 12:20, 18:12, dogr. 12:12, 15:10)
Polonia: Tommy Adams 26, Przemysław Frasunkiewicz 18, Kevin Johnson 17, Mariusz Bacik 12, Greg Harrington 10, Michael Ansley 10, Marcin Nowakowski 4, Hubert Radke 3, Michał Przybylski 0.
Energa Czarni: Demetric Bennett 19, Jay Straight 16, Mateo Kedzo 15, Marcin Sroka 14, Rolando Howell 10, Marcin Dutkiewicz 10, Jack Ingram 6, Mantas Cesnaukis 3, Łukasz Ratajczak 2, Paweł Leończyk 0, Paweł Malesa 0.