Koncert gry Danielsa (relacja)

Rzadko kiedy drużyna rozgrywająca świetny mecz do przerwy, po zmianie stron traci koncentrację i przegrywa wysoko we własnej hali. Ta ponura wizja ziściła się w przypadku Anwilu Włocławek, zaś szczęśliwa okazała się dla Atlasa Stali Ostrów Wielkopolski. Dzięki znakomitej grze Alana Danielsa podopieczni Andrzeja Kowalczyka wygrali w Hali Mistrzów z Anwilem 89:75.

- Kluczowa dla losów spotkania była trzecia kwarta, którą przegraliśmy aż 6:26. Straciliśmy wówczas naszą koncentrację i pozwalaliśmy rywalom na otwarte rzuty do kosza, z których skrupulatnie korzystali - powiedział na konferencji prasowej skrzydłowy Anwilu, Marko Brkić i trudno się z nim nie zgodzić. Koszykarze Igora Griszczuka po zmianie stron wyszli na parkiet z przeświadczeniem, iż mecz już się rozstrzygnął. Wystarczyło jednak zaledwie kilka udanych akcji gości i z czternastopunktowej przewagi nie zostało nic. - Po zmianie stron poprawiliśmy na szczęście defensywę i to dzięki niej wróciliśmy do gry w trzeciej kwarcie. Przełamaliśmy wynik i zaczęliśmy czuć się bardzo pewni siebie - wyjaśniał po meczu przyczyny takiego obrotu sprawy bohater tego spotkania - Alan Daniels. Amerykanin zdobył aż 38 punktów (w tym cztery raz za trzy), miał 8 zbiórek oraz 3 przechwyty.

Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia włocławian, którzy po rzucie wspomnianego Brkicia prowadzili 6:0. Minęło jednak kilka chwil i goście zbliżyli się na zaledwie dwa oczka po udanej akcji Danielsa (10:8). Amerykanin nie popisał się jednak w obronie i jego przewinienie techniczne na 5 punktów zamienił Brkić do spółki z Ianem Boylanem. Kiedy zaś wydawało się, iż Atlasowi uda się dojść rywala, dwie trójki zaliczył Andrzej Pluta, zaś równo z syreną ekwilibrystycznym trafieniem zza łuku popisał się Brian Brown.

Druga kwarta nie przyniosła zmiany przebiegu gry. Przyjezdni nadal większość swoich piłek kierowali do dobrze dysponowanego tego dnia innego byłego zawodnika Anwilu - Patricka Okafora, który wraz z Danielsem zdobył 12 z 14 oczek drużyny w tej kwarcie. Anwil nie pozostawał jednak dłużny głównie dzięki bardzo dobrej grze Paula Millera. Amerykanin najpierw trafił trójkę, zaś potem trzykrotnie kończył udanie akcje swojego zespołu zagraniami bliżej kosza, ustalając wynik połowy na 48:34.

Wszystko co dobre tego wieczora, zakończyło się dla ”Rottweilerów” jednak wraz z upływem drugiej kwarty. - Już po pierwszej połowie uwierzyliśmy w zwycięstwo, co następnie bardzo źle się dla nas skończyło - komentował na gorąco grę swojej ekipy trener Igor Griszczuk. Białorusin miał pretensję do swoich podopiecznych głównie o brak zaangażowania w obronie. - Pozwoliliśmy rywalom na jedenaście kontr, co dało im aż 22 punkty, a to zdecydowanie za dużo! Nie da się wygrać meczu pozwalając rywalowi na taką ilość łatwych punktów. To właśnie w taki sposób większość swoich punktów zdobyli koszykarze Atlasa w trzeciej kwarcie, w której zmiażdżyli przeciwnika 26:6. Gdy zaś włocławianom udawało się wrócić w porę na pole obrony, Daniels raz za razem negował teorię, że nie potrafi rzucać celnie z dystansu. Warto dodać, iż taktyka gospodarzy ani razu nie okazała się skuteczna przez pierwsze sześć minut trzeciej części meczu. W tym czasie Stal zdobyła aż 18 oczek!

Czwarta kwarta była tylko dopełnieniem bardzo dobrej postawy ostrowian. Nadal skutecznie grała para Daniels - Okafor, zaś do zdobywania włączył się Serb Nikola Jovanović, który w tej części meczu uzbierał 13 punktów (23 w całym meczu). Choć kiedy na dwie i pół minuty do końca, przy stanie 66:79, celnie za trzy przymierzył Pluta a w kolejnej akcji dwa punkty dodał Brkić, w serca kibiców ponownie wlała się nadzieja. Jednakże niemalże natychmiast wszelkie wątpliwości co do tego, kto będzie zwycięzcą tego meczu rozwiał dwoma udanymi wejściami na kosz Carlos Rivera.

- Dla nas zwycięstwo to wielka radość. Jakoś tak się układa, że potrafimy zmobilizować się na silniejszych przeciwników i to było widać chociażby w dzisiejszym meczu. Jako trener, muszę powiedzieć parę ciepłych słów o moich zawodnikach. Dziękuję im za walkę i zaangażowanie - stwierdził po ostatnim gwizdku sędziów szkoleniowiec Atlasa Stali, Andrzej Kowalczyk. Zgodził się z nim jego vis-a-vis na ławce Anwilu. - Stal w drugiej połowie wróciła do gry i nie mieliśmy już żadnych szans - powiedział Griszczuk, po czym dodał: - Jestem człowiekiem walecznym i chcę powiedzieć, że jeśli moja drużyna nie będzie walczyła o każdą piłkę to nie ma możliwości, aby myśleć o wielkich celach.

Nie ma co ukrywać, że Anwil przegrał to spotkanie, gdyż słabsze zawody zanotował lider zespołu - Łukasz Koszarek. Polski rozgrywający nie może zaliczyć tego meczu do udanych, gdyż zdobył tylko 6 oczek i to jego punktów głównie zabrakło (warto zaznaczyć jednak 7 asyst i 5 zbiórek). Bardzo przeciętnie zaprezentował się również Brown, który trafił zaledwie dwa rzuty z gry na osiem prób. I choć ich bezpośredni przeciwnicy jak Krzysztof Szubarga czy Rivera również zagrali słabiej, podopiecznym trenera Kowalczyka do zwycięstwa wystarczyła bardzo dobra gra tylko trzech zawodników: tercet Daniels - Okafor - Jovanović zdobył aż 79 (!) z 89 punktów całej drużyny.

Anwil Włocławek - Atlas Stal Ostrów Wielkopolski 75:89 (32:20, 16:14, 6:26, 21:29)

Anwil: Pluta 25 (7x3), Miller 13 (1x3), Brkić 10 (1x3), Brown 7 (1x3), Koszarek 6, Stević 6, Wołoszyn 5, Boylan 3

Atlas Stal: Daniels 38 (4x3), Jovanović 23 (2x3), Okafor 18, Szubarga 6, Rivera 4, Jocović 0, Majewski 0, Ochońko 0, Seweryn 0

Źródło artykułu: