PGE Turów postraszył greckiego giganta w euroligowym debiucie!

PGE Turów Zgorzelec wypadł w swoim debiucie w Eurolidze znacznie lepiej niż można było się spodziewać. Mistrzowie Polski postraszyli Panathinaikos Ateny, który do ostatnich minut drżał o zwycięstwo.

W pierwszej połowie mistrzowie Polski zagrali naprawdę solidnie. Co prawda zgorzelczanie przegrywali i momentami wyraźnie odstawali od przeciwnika, ale w żadnym wypadku nie rozczarowywali. Dzielnie walczyli, na początku starcia nawet prezentowali się lepiej od Panathinaikosu. W ich grze było przede wszystkim widać determinację, zwłaszcza w walce podkoszowej.

Podopieczni Miodraga Rajkovicia skutecznie zbierali piłki i byli w miarę efektywni. Znakomicie wystartował Ivan Zigeranović, do którego później dołączyli Damian Kulig, Michał Chyliński i Mardy Collins. Zaskoczeniem była postawa tego ostatniego, bo Amerykanin nie miał przecież czasu na solidne zgranie.
[ad=rectangle]
Niestety, z czasem uwypukliła się różnica na korzyść gospodarzy. Utytułowana drużyna, której jeszcze daleko do optymalnej dyspozycji, przejęła inicjatywę. W drugiej odsłonie zawodnicy z Aten przez cały czas utrzymywali się na prowadzeniu, na co wpływ miała postawa tercetu AJ Slaughter - Vlantimir Giankovits - Nikos Pappas. Co ciekawe, obie ekipy miały identyczny problem - w zdecydowanej większości niecelnie rzucały z dystansu. Poza tym fatalnie spisywali się sędziowie.

Po wznowieniu gry wydawało się, że zawodnicy Dusko Ivanovicia zmierzają po pewne zwycięstwo. Mistrzowie Grecji powiększyli swoją przewagę, która wynosiła już ponad dziesięć punktów. W ofensywie Koniczynki spisywały się naprawdę dobrze, choć zgorzelczanom najbardziej w kość dawał znakomity Slaughter.

W każdym razie PGE Turó znalazł się w poważnych tarapatach. Ku zdumieniu wszystkich debiutant zdołał jeszcze pokazać charakter. Nasz zespół już pod koniec trzeciej partii zbliżył się do Panathinaikosu, a w czwartej kwarcie, po kolejnym celnym rzucie Kuliga, był już tylko dwa punkty za rywalem. Wtedy wydawało się jeszcze, iż przygraniczny klub może odwrócić losy spotkania.

Mimo ambitnej postawy graczy Rajkovicia nie było już stać na więcej. Koniczynki zostały nastraszone, ale w kluczowym momencie zachowały zimną krew. Ogromne umiejętności i doświadczenie zawodników sprawiły, że gospodarze zaczęli nowy sezon Euroligi od triumfu. Zgorzelczanie przegrali, lecz mogą być z siebie naprawdę dumni. To były dobre zawody w ich wykonaniu.

Panathinaikos Ateny - PGE Turów Zgorzelec 84:77 (18:14, 24:21, 26:24, 16:18)

Panathinaikos: Slaughter 16, Pappas 16, Giankovits 13, Blums 11, Batista 10, Gist 7, Wright 4, Fotsis 3, Bochoridis 2, Diamantidis 2.

PGE Turów: Collins 23, Kulig 17, Chyliński 10, Zigeranović 10, Taylor 9, Moldoveanu 5, Jaramaz 3, Wiśniewski 0, Nikolić 0.

Komentarze (93)
avatar
wąż
18.10.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no tak turów wygrał przegrany mecz hm ciekawe! 
avatar
-ŻniwiarZ-
18.10.2014
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Gratulacje dla Turowa 
avatar
Ulonkana
18.10.2014
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Leci ktoś na mecz Turowa do Barcelony ? 
avatar
martinezzg
18.10.2014
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Gratuluje Turowowi świetnego meczu. Mimo porażki zagrali całkiem nieźle w przeciwieństwie do Stelmetu, któremu nawet nie chciało się spróbować powalczyć 
Gabriel G
18.10.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A przy okazji. Nasi rozgrywacze reprezentacyjni nie chcą Slaughtera jako Polaka. Wiedzą co mówią bo przy nim by dużo w kadrze nie pograli. Zwłaszcza Łączyński. Też protestował. Z rodziną zreszt Czytaj całość