Jak określiły to amerykańskie media, było to pierwsze starcie o prymat w Konferencji Wschodniej. Kawalerzyści są przecież największym faworytem do tytułu, zaś spore ambicje i możliwości ma drużyna z Chicago.
W United Center na nudę nie można było narzekać. Jeszcze w trzeciej kwarcie wydawało się, że zespół Davida Blatta jest na dobrej drodze do zwycięstwa. Ekipa z Cleveland miała dziewięć punktów przewagi, a w dodatku w końcówce czwartej kwarty z parkietu zszedł Derrick Rose.
[ad=rectangle]
26-letni zawodnik doznał bowiem kolejnego urazu. W drugiej kwarcie Rose wylądował na stopie Kyrie'ego Irvinga i doszło do skręcenia stawu skokowego. Lider Byków wytrzymał niemalże do końca trzeciej kwarty, po czym zszedł do szatni. Wypadł jednak nieźle, gdyż zdobył 20 punktów. Aktualnie nie wiadomo ile potrwa przerwa tego zawodnika.
Nieoczekiwanie Chicago bez niego poradziło sobie znakomicie, bo po fantastycznej grze Kirka Hinricha było blisko zwycięstwa, ale Irving i James doprowadzili do dogrywki. W niej lepsi byli już przyjezdni, którzy odnieśli pierwsze zwycięstwo w obecnym sezonie.
Tercet LeBron James - Irving - Kevin Love nie zawiódł i zdobył łącznie aż 75 punktów. Najlepiej wypadł LBJ, który uzbierał 36 "oczek" oraz 8 zbiórek, 4 asysty i 4 przechwyty. Natomiast Love mógł się pochwalić solidnym double-double w postaci 16 punktów i 16 zbiórek.
Udany początek sezonu zanotowali Suns. Zawodnicy Jeffa Hornacka rozprawili się przed własną publicznością z mistrzami NBA. Spurs po pierwszej kwarcie mieli co prawda aż trzynaście punktów przewagi, ale w kolejnych odsłonach skuteczniejsi byli gospodarze, u których najlepiej punktowali Markieff Morris i Isaiah Thomas.
Obrońcy tytułu wypadli przeciętnie - nie mogli się wstrzelić ani Kawhi Leonard, ani też Manu Ginobili. Obaj spudłowali wszystkie pięć rzutów z gry. Bez ich wsparcia ekipa z Teksasu nie była już tak groźna w ofensywie, wskutek czego doznała pierwszej porażki.
W Mieście Aniołów doszło do starcia Lakersów z Clippers. To było emocjonujące i pełne zwrotów akcji starcie. Obie drużyny nie dawały za wygraną, często zmieniały się na prowadzeniu. Niezwykle efektownym wsadem popisał się Kobe Bryant. Lider Jeziorowców był drugim strzelcem swojej drużyny, ale nie miał powodów do zadowolenia. Z dwóch powodów jego skuteczność pozostawiała jednak sporo do życzenia i - co najistotniejsze - ostatecznie schodził z parkietu jako pokonany.
Clippers zagrali efektywniej, zwłaszcza na dystansie. W strefie podkoszowej świetnie wypadł natomiast Blake Griffin, który zdobył w sumie aż 39 punktów i dołożył do tego 7 zbiórek. Minionej nocy więcej "oczek" od niego uzbierał jedynie Rudy Gay (40), który poprowadził Sacramento Kings do zwycięstwa nad Portland Trail Blazers.
Chicago Bulls - Cleveland Cavaliers 108:114 (27:28, 25:30, 17:20, 29:20, d. 10:16)
(Rose 20, Hinrich 20, Gasol 15, Dunleavy 14, Brooks 11, Snell 10 - James 36, Irving 23, Love 16, Thompson 16, Varejao 10)
Indiana Pacers - Memphis Grizzlies 89:97 (19:23, 34:22, 14:33, 22:19)
(Copeland 16, Miles 13,Sloan 12, Rudez 11, Stuckey 10 - Randolph 22, Gasol 20, Conley 17, Lee 12)
Milwaukee Bucks - Philadelphia 76ers 93:81 (24:24, 22:23, 27:27, 20:7)
(Mayo 25, Knight 13, Middleton 12, Parker 11 - Thompson 15, Noel 14, Wroten 14, McDaniels 12)
Los Angeles Lakers - Los Angeles Clippers 111:118 (22:31, 34:31, 34:24, 21:32)
(Hill 23, Bryant 21, Lin 17, Davis 10 - Griffin 39, Crawford 22, Redick 15, Paul 12, Jordan 11)
Phoenix Suns - San Antonio Spurs 94:89 (11:24, 25:21, 31:26, 27:18)
(Thomas 23, Morris 20, Bledsoe 12, G. Dragić 10, Len 10, Green 10 - Parker 19, Duncan 16, Diaw 13)
Sacramento Kings - Portland Trail Blazers 103:94 (26:24, 22:24, 23:23, 32:23)
(Gay 40, Cousins 17, Collison 17, Casspi 10 - Aldridge 22, Lillard 20, Matthews 16, Kaman 12)
A) ignorantem
B) FAN BOYEM BULLS
C) nigdy nie grał w koszykówkę
(uwaga w teście możliwość kilku poprawnych odp)
Pz Czytaj całość