Problemy, z którymi w dwóch ostatnich latach zmagał się Derrick Rose sprawiły, że gdy upada na parkiet, kibice Chicago Bulls są lekko poddenerwowani. Nie inaczej było w nocy z piątku na sobotę, choć, szczęście w nieszczęściu, tym razem nie chodziło o kolana rozgrywającego.
Koszykarz w drugiej kwarcie pojedynku skręcił kostkę. Choć zdołał wyjść na parkiet po przerwie, w trzeciej odsłonie nie przypominał siebie z poprzednich minut, wobec czego postanowił nie ryzykować bardziej i opuścił plac gry.
[ad=rectangle]
- Nie martwcie się. To tylko skręcenie kostki. Myślę, że to wszystko jest częścią procesu mojego powrotu. Bogowie znów mnie testują, ale jest w porządku - dam sobie z tym radę - powiedział w rozmowie z mediami.
Rose w pierwszej połowie był wyróżniającym się graczem na parkiecie - zdobył 18 punktów. Z kolei przez dziewięć minut trzeciej kwarty zdołał dołożyć tylko dwa punkty. Chwilę później był już tylko obserwatorem wydarzeń na parkiecie.