Marcin Dutkiewicz na parkiecie po raz pierwszy pojawił się ze Śląskiem Wrocław. Tam otrzymał od trenera Dariusa Maskoliunasa pięć minut, ale z każdym kolejnym meczem tych minut było coraz więcej (jedynie w meczu z Wilkami Morskimi - cztery). Najwięcej zawodnik otrzymał ich podczas spotkania z Anwilem Włocławek - wówczas zagrał ponad 20 minut.
[ad=rectangle]
- Z Anwilem Włocławek zagrałem ponad 20 minut, ale z kolei ze Stelmetem zagrałem dość krótko, chociaż była to decyzja trenera. Źle wszedłem w mecz i być może dlatego szkoleniowiec ściągnął mnie z powrotem na ławkę - podkreśla w rozmowie z naszym portalem Dutkiewicz, który coraz większymi krokami wraca do rywalizacji na parkietach Tauron Basket Ligi.
- Cieszę się z faktu, że mogę trenować i być aktywnym zawodnikiem. To normalne, że na początku gra się mało. Jeżeli dostanę nieco więcej minut to z pewnością będę zadowolony, ale jeśli ich nie będzie aż tak dużo, to będę spokojny. To będzie pretekst do cięższych treningów. Nie myślę o tym, ile gram w danym meczu - ocenia zawodnik, który znany jest z tego, że jest świetnym egzekutorem z dystansu. Ostatnio na jednym z portali społecznościowych można było zobaczyć filmik, na którym Dutkiewicz seryjnie trafia zza linii 6,75 m.
- To był poranny trening. Na koniec ciężkiego treningu mieliśmy takie ćwiczenie, że w ciągu trzech minut musieliśmy trafić co najmniej 21 rzutów z dystansu. Nie wiedziałem nawet, że ktoś to nagrywał. Ostatecznie udało mi się rzucić 28 trójek, chociaż nie pobiłem rekordu Sarasa Vasiliauskasa, który wynosi 30 - podkreśla zawodnik.