Mirosław Stawowski (trener AZS AWF Katowice): Kiedyś ta passa też się musiała skończyć. Uważam, że dzisiaj Krosno było dosyć dobrze dysponowane przede wszystkim w obronie i uniemożliwiło nam grę w ataku. Co doszliśmy na trzy, cztery punkty straty to nagle dziwną sytuacją robiło się dziesięć. Kto dobrze widział, obserwował ten wie dlaczego. Zasłużone zwycięstwo krośnian. My zdecydowanie słabiej w ataku, czego nam zabrakło. Staraliśmy się szarpać, tyle ile potrafimy i ten charakter pozostał tak jak w ostatnich meczach. Zabrakło jednak punktów w ataku i przegraliśmy tym elementem gry.
Mariusz Zamirski (trener MOSiR-u): Miałem takie przeczucie, że będzie luźniej i faktycznie było. Mogłoby być spokojniej, bo była okazja, żeby zdecydowanie wcześniej tę przewagę zrobić. Nie ustrzegliśmy się w ataku jakichś tam błędów, w obronie też. Katowice są takim niewygodnym przeciwnikiem. Grają troszeczkę inaczej niż wszystkie zespoły. Grają bardzo dużo jeden na jeden, mają całkiem niezłych graczy obwodowych i opierają się na nich i dzisiaj np. ten Piotrkowski rzucił dziewiętnaście punktów, bo Donigiewicza się spodziewaliśmy. Nie wiem, czy mamy pecha, czy tak się akurat składa, że w poprzednim meczu też najwyższy koszykarz zdobywa dwie, czy trzy trójki. Niepotrzebna ta końcówka, bo uważam, że ten mecz powinniśmy skończyć w granicach dwudziestu punktów. Wydaje mi się, że potencjał jest taki i na to zasługiwaliśmy. Niepotrzebnych parę strat w ataku, gdzie mogliśmy spokojnie akcję rozegrać. Był taki moment czasu, gdzie ustawiliśmy grę w zasadzie tak jak ćwiczyliśmy na treningu. To dawało efekty i trzeba było konsekwentnie grać. AZS wygrał sześć meczów z kolei. Także ktoś, komuś by przerwał tutaj kolejną passę. Myśmy tę passę przerwali i cieszę się z tego. Dzisiaj generalnie gra była lepsza niż w poprzednim meczu. Brakowało jakichś tam momentów, aczkolwiek było tak luźniej, swobodniej. Cieszę się z kolejnego zwycięstwa.
Marcin Salamonik (zawodnik MOSiR-u): Spodziewaliśmy się, że stawią nam większy opór, w końcu wygrali sześć meczów z rzędu. Kontrolowaliśmy to spotkanie przez całe czterdzieści minut. Mogło się spokojnie skończyć ponad dwadzieścia punktów. Nie potrzebnie takie szybkie, dosyć nerwowe akcje w końcówce. Zamiast skończyć się dwadzieścia - dwadzieścia pięć, skończyło się jedenaście punktów. Myślę, że spokojne zwycięstwo.
Piotr Pluta (zawodnik MOSiR-u): Z tych trzech spotkań, które graliśmy to ten mecz mieliśmy pod kontrolą. Od początku mieliśmy bezpieczną przewagę i kontrowaliśmy te wydarzenia od początku do końca. Wynik w końcówce zrobił się dziesięcioma a mogło być dwudziestoma punktami. Graliśmy dobrze, przede wszystkim skutecznie jako drużyna. Nie zafundowaliśmy kibicom takiego horroru jak w środę i niedzielę. Spodziewaliśmy się trochę więcej po Katowicach, bo mieli tę serię sześciu wygranych meczów. Jeszcze pamiętając zeszły sezon jak w półfinałach z nimi przegraliśmy, a skład się praktycznie nie zmienił. Katowiczanie są bardzo niebezpieczni z obwodu, bardzo dobrze mijają. Cieszę się, że od początku zagraliśmy dobrze i kontrolowaliśmy od początku tę grę.