Karol Wasiek: Co było nie tak z Derekiem Billingiem, że tak szybko zakończyliście współpracę z tym zawodnikiem?
Arkadiusz Pelczar: Trzeba zacząć od tego, że ściągając do swojego zespołu amerykańskich zawodników, to wymaga się tego, że będą oni wyróżniającymi się graczami i będą podnosić poziom. A ktoś kto jest na równi z Polakami, czy nawet trochę słabszy, to nie ma sensu trzymać takiego zawodnika. Zresztą nie mamy środków, żeby utrzymywać w swoim zespole średniej jakości graczy.
Nie miał wystarczająco dużo umiejętności, czy nie zaadoptował się do nowych warunków?
- Wydaje mi się, że każdy z tych elementów miał znaczenie. Ale to jest właśnie ryzyko w przypadku zawodników, którzy dopiero co przyjeżdżają do Europy. Billing ukończył dopiero studia i tego basketu zawodowego się uczy. Nie zawsze się trafi z tymi transferami.
[ad=rectangle]
Wiem, że Vance Cooksey gra o swoją przyszłość, ale ja zapytam, czy jeszcze ktoś nowy dołączy do zespołu?
- Nie chcemy się "zapychać" nowymi zawodnikami. Musimy myśleć długofalowo o naszym składzie. Liczymy na Polaków, którzy w przyszłości mają odgrywać w naszym zespole ważną rolę.
Jaka jest pana opinia na temat początku sezonu w wykonaniu Wikany Start Lublin?
- Na pewno szkoda niektórych spotkań, w których drużyna nie podjęła walki. Mieliśmy wielkie przestoje i to na pewno jest niepokojące. Nie ukrywam, że gdybyśmy wygrali te dwa mecze więcej, to ta atmosfera byłaby zdecydowanie lepsza. Jest duży niedosyt po meczach z Anwilem Włocławek i Polpharmą Starogard Gdański. Te spotkania powinniśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść.
Zgodzi się pan, że przeskok między pierwszą ligą a TBL jest duży...
- Oczywiście i to pod każdym względem. W pierwszej połowie można sobie pozwolić na 2-3 minutowy przestój, to w TBL jest to nie do pomyślenia. To kosztuje dziesięć punktów, a czasami nawet porażkę.
Jest pan zadowolony z pracy Turkiewicza?
- Jestem daleki od oceniania po dwunastu meczach. To za krótki okres. Łatwiej to zrobić po sezonie. Jeśli chodzi o kontakt personalny, to nie mam żadnych zastrzeżeń. Na pewno rozczarowuje jednak postawa niektórych zawodników.
Co ma pan na myśli?
- Chodzi o to, że niektórzy zawodnicy grają bardzo nierówno. Raz jeden gracz zdobędzie 10-12 oczek, by w kolejnym meczu nie zdobyć żadnego punktu.
Robert Lewandowski zawodzi?
- Spodziewaliśmy się po nim średnio 10 punktów i ośmiu zbiórek. Na razie tego nie ma, ale jesteśmy cierpliwi.