Dotkliwa porażka Washington Wizards, 10 punktów Marcina Gortata

Newspix / KAMIL KRZACZYNSKI
Newspix / KAMIL KRZACZYNSKI

We wtorek Washington Wizards nie dotrzymali kroku Dallas Mavericks. Różnica klas była aż nadto widoczna - rywale ograli stołecznych 114:87.

Marcin Gortat spędził na placu boju zaledwie 20 minut, zdobył 10 punktów, trafiając 5 na 9 oddanych rzutów z gry, a jego Washington Wizards doznali najbardziej dotkliwej porażki w rozgrywkach 2014/2015. Polak miał jeszcze 3 zbiórki, przechwyt i 3 straty. Po niepowodzeniach w konfrontacjach z Phoenix Suns i Chicago Bulls, stołeczni wkroczyli na zwycięską ścieżkę, ale po trzech kolejnych triumfach w bolesny sposób zepchnęli ich z niej Dallas Mavericks.
[ad=rectangle]
Czarodzieje nie wygrały nawet kwarty, a do szatni schodziły ze stratą wynoszącą 18 punktów. Mistrzowie NBA z 2011 roku po zmianie stron jeszcze powiększyli swoją przewagę, która w pewnym momencie wynosiła nawet 28 oczek. Dallas Mavericks ostatecznie ograli oponentów 114:87 i w tym momencie z bilansem 23-10 plasują się na 5. lokacie w Konferencji Zachodniej. Podopieczni Ricka Carlisle'a depczą po piętach czwartym Houston Rockets (21-9).

Trudno wyróżnić jakąkolwiek postać tego widowiska. Najlepszym strzelcem był Monta Ellis (22 punkty), zbierającym Tyson Chandler (12 zbiórek), a podającym John Wall (8 asyst). We wtorek próg tysiąca kluczowych podań przekroczył nowy nabytek Mavericks, Rajon Rondo. Co ciekawe, bez znaczenia okazał się nawet fakt, że Wizards wygrali walkę pod tablicami i to w stosunku 48-34.

W szeregach drużyny ze stolicy Stanów Zjednoczonych po 11 punktów skompletowali Wall i Kris Humphries, a odpowiednio po 10 oczek zanotowali Bradley Beal i Marcin Gortat. Dla zespołu, którego opiekunem jest Randy Wittman, to druga porażka przeciwko Mavericks, piąta na wyjeździe, a dziewiąta w rozgrywkach. Wizards równie słaby mecz rozegrali tylko w starciu z Cleveland Cavaliers, kiedy ulegli rywalom 87:113.

Trzeci mecz bez Josha Smitha wygrali Detroit Pistons. Zespół z Miasta Motoryzacji do ósmego sukcesu w trwającej kampanii poprowadził były gracz Los Angeles Lakers, Jodie Meeks. 27-latek swój festiwal strzelecki rozpoczął w drugiej kwarcie, trafiając wówczas aż 6 rzutów zza łuku, a w tym nawet trzy z rzędu! Absolwent uczelni Kentucky zaliczył najlepszy występ w sezonie, zdobywając w sumie 34 punkty w 27 minut (11/16 z gry, 9/11 za 3). - Ja po prostu skorzystałem z wolnych pozycji. Myślę, że gdy trafiłem raz, poczułem, że jestem na fali - mówił Meeks.

- To sprawia, że jeszcze trudniej bronić obrońców, ponieważ ich podkoszowi napierają na kosz, a my musimy spróbować ich powstrzymać, a jednocześnie bronić strefę rzutów za trzy punkty. To jest trudne - tłumaczył koszykarz drużyny przeciwnej, Tobias Harris. Bezradni Orlando Magic umieścili w koszu aż o 10 trójek mniej niż oponenci, a ponadto nie potrafili zatrzymać Andre Drummonda. Środkowy Tłoków zaliczył 17 oczek i 22 zbiórki, 9 na atakowanej tablicy.

Cleveland Cavaliers do trzeciej rywalizacji z Atlanta Hawks przystąpili bez świętującego 30. urodziny LeBrona Jamesa i Shawna Mariona. LBJ odczuwał ból w lewym kolanie, z kolei Marion pauzował ze względu na skręconą kostkę. Jastrzębie były osłabione brakiem zmagającego się z chorobą Ala Horforda, ale nie przeszkodziło im to w pokonaniu oponentów 109:101.

Kyrie Irving dwoił się i troił, zdobył 35 punktów, rozdał 9 kluczowych podań, ale jego występ nie był wymarzonym, chociażby dlatego, że popełnił dodatkowo aż 8 strat. Perfekcyjne zawody rozegrał Tristan Thompson, który jako gracz pierwszej piątki rozkwita, co udowodnił po raz kolejny, tym razem zdobywając 18 oczek i 13 zbiórek przeciwko Hawks. Na nieszczęście dla Kawalerzystów, o wiele gorzej spisywali się Kevin Love i Dion Waiters. Podkoszowy trafił tylko 1 na 8 rzutów z pola, rezerwowy 3 na 10.

Podopieczni Mike'a Budenholzera, pokonując po raz drugi zespół z Ohio, wygrali już 16 mecz na 18 ostatnio rozegranych. W szeregach gospodarzy z Philips Arena świetnie spisywał się między innymi Paul Millsap, który zapisał na swoim koncie 26 oczek i 9 zebranych piłek. - To jest to, czego od niego oczekujemy - chwalił klubowego kolegę Jeff Teague. Rozgrywający również zasłużył na słowa pochwały, samemu notując 23 punkty i 11 asyst.

To nie był dzień Chicago Bulls. Sześciokrotni mistrzowie NBA umieścili w koszu zaledwie 38-procent rzutów z pola, Derrick Rose miał w tym elemencie 2/15, Jimmy Butler 3/12, a Pau Gasol 4/12. Trudno się dziwić, że tak dysponowani Bulls nie byli w stanie dotrzymać kroku 7. drużynie Konferencji Wschodniej, Brooklyn Nets.

Goście z Big Apple zrewanżowali się rywalom za dwie wcześniejsze klęski w bezpośrednich starciach, przy okazji przerywając również ich serię siedmiu triumfów. We wtorek zdobywając 29 punktów swoje season-high ustalił Brook Lopez.

San Antonio Spurs zdarzają się przebłyski, jak sukces nad Los Angeles Clippers czy Houston Rockets, ale summa summarum Ostrogi przegrały 7 na 9 ostatnio rozegranych gier. Mistrzowie NBA po raz kolejny musieli radzić sobie bez duetu Tony Parker - Kawhi Leonard i tym razem nie dotrzymali kroku Memphis Grizzlies. Niedźwiadki wygrały 95:87, a 30 oczek skompletował Mike Conley.

Kobe Bryant notując 23 punkty, 11 zbiórek i 11 asyst zapisał na swoim koncie 21. triple-double w karierze, a przy okazji był też ojcem 10. triumfu Los Angeles Lakers. Black Mamba w trwającym sezonie oddaje średnio na mecz 22 próby, ale w Kolorado rzucała z gry tylko 11 razy. Kobe rozegrał świetne zawody, choć nie ustrzegł się też błędów - popełnił 9 strat.

Wyniki:

Orlando Magic - Detroit Pistons 86:109 (21:20, 26:34, 23:26, 16:29)
(Oladipo 16, Harris 15, Vucevic 10 - Meeks 34, Drummond 17, Augustin 11)

Atlanta Hawks - Cleveland Cavaliers 109:101 (26:25, 25:16 27:32, 31:28)
(Millsap 26, Teague 23, Korver 19 - Irving 35, Thompson 18, Harris 13)

Chicago Bulls - Brooklyn Nets 82:96 (31:24, 14:31, 24:29, 13:12)
(Dunleavy 23, Noah 12, Gasol 10 - Lopez 29, Johnson 20, Jack 11, Anderson 11)

Memphis Grizzlies - San Antonio Spurs 95:87 (30:20, 22:18, 22:25, 21:24)
(Conley 30, Gasol 17, Prince 12 - Belinelli 18, Joseph 18, Mills 10)

New Orleans Pelicans - Phoenix Suns 110:106 (31:25, 24:28, 26:26, 29:27)
(Evans 24, Holiday 21, Anderson 19, Davis 19 - Dragic 22, Bledsoe 21, Green 17)

Dallas Mavericks - Washington Wizards 114:87 (27:24, 36:21, 26:19, 25:23)
(Ellis 20, Jefferson 14, Parsons 14, Villanueva 14, Nowitzki 13 - Humphries 11, Wall 11, Beal 10, Gortat 10)

Denver Nuggets - Los Angeles Lakers 103:111 (29:33, 17:29, 25:21 32:28)
(Lawson 16, Nurkic 16, Robinson 13, Afflalo 11, Mozgov 11 - Bryant 23, Boozer 19, Price 18)

Utah Jazz - Minnesota Timberwolves 100:94 (21:27, 24:17, 27:28, 28:22)
(Burke 26, Hayward 26, Favors 15, Kanter 14 - Muhammad 30, Wiggins 21)

Portland Trail Blazers - Toronto Raptors 102:97 po dogrywce (23:23, 15:22, 25:25, 24:17, d1. 15:10)
(Lillard 26, Aldridge 23, Matthews 19 - Lowry 25, James Johnson 14, Valanciunas 14, Vasquez 13)

Golden State Warriors - Philadelphia 76ers 126:86 (32:17, 29:17, 35:29, 30:23)
(Sepights 23, Barbosa 17, Thompson 14 - Sims 19, Covington 19, Thomas 10, Wroten 10)

Komentarze (7)
avatar
j0zek
31.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ale fantastyczny występ również miał Derrick Rose. Jak na Allstar oraz zrzucającego rdzę jak to ktoś powiedział.
Oby więcej takich spotkań. 
avatar
The Big Fundamental
31.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czekam na Parkera i Leonarda jak na zbawienie... Wtedy dopiero Spurs pokażą co potrafią. Jedynym pocieszeniem jest CoJo 
avatar
MaroNBA
31.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Szkoda meczu Bulls, z wygrana odskoczyliby bardziej Cavs, i by sie zrównali bilansem z Wiz, i by awansowali na 3 miejsce w konferencji, szkoda, ale niz mecz juz sie odbyl, trzeba myslec o naste Czytaj całość
avatar
woj Mirmiła
31.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przegrana Czarodziejów z Mavericks to „standard” (od 2009 roku kolejna 10-ta z tym zespołem), martwić mogą jedynie rozmiary porażki - najwyższa w sezonie :( 
avatar
Fyky_fyky
31.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kobas o mało co nie zaliczył quadruple-double ;)