Wielu ekspertów przed sezonem zastanawiało się czy większą gwiazdą TBL w sezonie 2014/15 będzie Qyntel Woods czy może Quinton Hosley. Skrzydłowy AZS-u Koszalin od początku sezonu prezentował wysoką formę, ale meczu 14. kolejki ze Śląskiem Wrocław zupełnie zawiódł.
[ad=rectangle]
Amerykanin po raz drugi w tym sezonie nie zanotował dwucyfrowej zdobyczy punktowej zapisując na swoim koncie tylko 5 oczek. Przez ponad 26 minut gry Woods oddał 10 rzutów, ale tylko dwa z nich znalazły drogę do kosza we wrocławskiej Orbicie. Na domiar złego gwiazdor AZS-u wyrównał rekord strat i miał ich aż 8. Jego wskaźnik eval wyniósł -8 (słownie minus osiem)!
Woods po prostu w tym meczu był cieniem samego siebie, ale inna sprawa, że koszalinianie nie mieli przygotowanej żadnej sensownej zagrywki dla niego. Podawali mu piłkę na dystansie i liczyli, że sforsuje sam całą obronę Śląska. Tak się nie stało. Nie wiadomo czy wpływ na jego dyspozycję miał uraz przez, który nie wystąpił w meczu z Wikaną czy może po prostu to była jednorazowa (nie)dyspozycja dnia.
Woods został w szatni - tak można skomentować jego występ. Wypada tylko liczyć, że Amerykanin szybko pozbiera się po tym meczu, bo wiadomo ile wnosi do TBL. Takich zawodników można policzyć na palcach jednej ręki i czasami po prostu trzeba przymknąć oko jeśli zagrają słabo. Inna sprawa, że mecz ze Śląskiem kosztował AZS pozycję wicelidera i teraz trzeba będzie gonić tabelę, bo aspiracje Akademicy mają w tym sezonie bardzo wysokie.