Najwyraźniej przymusowa przerwa korzystnie wpłynęła na dyspozycję lidera Cavs. LeBron James w pierwszym meczu po powrocie zdobył 33 punkty. Tym razem był jeszcze skuteczniejszy. 30-letni zawodnik uzbierał aż 36 "oczek". Co więcej, jego zespół przerwał serię porażek. I to na wyjeździe.
Drużyna Davida Blatta dobrze spisała się w drugiej połowie. Wtedy to udało się odrobić straty i objąć prowadzenie. Los Angeles Lakers próbowali jeszcze walczyć, ale nie byli w stanie już zagrozić przyjezdnym. W trzeciej i czwartej kwarcie Kawalerzyści wcale nie wypadli lepiej w ofensywie. Znacznie gorzej spisali się Jeziorowcy, którzy do przerwy zdobyli 61 punktów, a w kolejnych dwóch partiach tylko 41.
[ad=rectangle]
Gospodarzom brakowało po prostu opcji w ofensywie. Dobrze spisali się Kobe Bryant i Jordan Hill. Lider LAL zapisał na swoje konto double-double. Zdobył 19 punktów i zanotował aż 17 (!) asyst. Drugi był jeszcze bardziej skuteczny i uzbierał o "oczko" więcej.
Rewelacyjnie w pierwszej odsłonie spisali się zawodnicy Houston Rockets. O problemach mogli mówić, ale goście. W pierwszej kwarcie zostali wręcz zdemolowani. Co prawda później ruszyli w pościg, lecz nie zdołali już się zbliżyć do przeciwnika. Podopieczni Kevina McHale'a potrafili trzymać Thunder na dystans, w efekcie z łatwością sięgnęli po zwycięstwo.
Liderem Rakiet był James Harden. To z nim na parkiecie zespół najlepiej funkcjonował. To on otarł się o triple-double. Harden zdobył 31 punktów, rozdał 10 asyst i zebrał 9 piłek. Zabrakło zatem naprawdę niewiele. Oprócz niego jeszcze pięciu graczy rzuciło przynajmniej 10 punktów, co pokazuje, że nikt w ekipie gospodarzy nie zawiódł.
Drużyna Scotta Brooksa nie zagrała beznadziejnie. Po prostu była mniej skuteczna. Zwłaszcza jeśli mowa o rzutach z dystansu. Najwięcej punktów dla teamu z Oklahomy zdobył Kevin Durant, który zaliczył double-double (24 punkty, 10 zbiórek).
Kolejnej, już szesnastej z rzędu, porażki doznali koszykarze New York Knicks. Zawodnicy Derka Fishera wciąż grają beznadziejnie. Tym razem zdobyli tylko 79 punktów i ulegli na wyjeździe Milwaukee Bucks. Cóż, z taką grą nie ma co marzyć o przełamaniu beznadziejnej passy.
Całą rywalizację ustawiła właściwie już pierwsza kwarta. W niej przyjezdni rzucili tylko 13 "oczek" i mieli ogromną stratę do przeciwnika. Dopiero w ostatniej odsłonie udało się nieco zmniejszyć rozmiary porażki. Tyle że to Knicksom nic nie dało.
Najwięcej punktów dla Bucks zdobył O.J. Mayo, który uzbierał 22 punkty. W szeregach gospodarzy double-double zaliczył Zaza Paczulia (11 "oczek", 14 zbiórek). Liderem ekipy z Nowego Jorku był natomiast Carmelo Anthony (25 punktów).
Milwaukee Bucks - New York Knicks 95:79 (31:13, 25:24, 26:19, 13:23)
(Mayo 22, Knight 20, Antetokounmpo 16, Middleton 14, Paczulia 11 - Anthony 25, Wear 13, Calderon 11, Hardaway 10)
Houston Rockets - Oklahoma City Thunder 112:101 (40:18, 24:35, 24:22, 24:26)
(Harden 31, Ariza 17, Motiejunas 14, Howard 13, Beverley 13, Smith 13 - Durant 24, Westbrook 16, Waiters 16, Jackson 16, Ibaka 13)
Los Angeles Lakers - Cleveland Cavaliers 102:109 (30:30, 31:27, 14:22, 27:30)
(Hill 20, Bryant 19, Young 14 - James 36, Irving 24, Love 17, Smith 14)