MKS wyraźnie słabszy od AZS. "Uniknęliśmy kompromitacji"

MKS Dąbrowa Górnicza, nieco inaczej niż drużyny, we wtorek zakończył pierwszą rundę w TBL. Ekipa Wojciecha Wieczorka musiała uznać wyższość AZS Koszalin, przegrywając 79:88.

MKS Dąbrowa Górnicza nie zdołał sięgnąć po czwarte zwycięstwo z rzędu. Beniaminek został brutalnie sprowadzony na ziemię przez AZS Koszalin, który znowu pokazał, że drzemie w nim ogromny potencjał.

- Myślę, że na obecnym etapie nie jesteśmy jeszcze drużyną, która jest w stanie rywalizować jak równy z równym przez pełne 40 minut z takim zespołem jak AZS Koszalin. Próbowaliśmy uczestniczyć w grze przez 20 minut - podkreśla Wojciech Wieczorek, opiekun MKS Dąbrowa Górnicza.

[ad=rectangle]

Już w pierwszej połowie koszalinianie udowodnili, że są silniejszym zespołem. Co prawda dwukrotnie na prowadzenie wychodzili dąbrowianie, ale beniaminek wykorzystywał po prostu gorsze fragmenty akademików.

- Największą różnicę było widać w momencie kiedy musieliśmy zmieniać zawodników i dać nieco odpocząć tym najlepszym. Wówczas spadało tempo rozgrywania akcji, organizacja gry w ataku nie wyglądała najlepiej - podkreśla Wieczorek, który tego dnia mógł liczyć na dwóch zawodników - Kena Browna i Przemysława Szymańskiego.

Po wznowieniu gry koszalinianie praktycznie przypieczętowali zwycięstwo. W trzeciej odsłonie odjechali rywalowi tak daleko, że zanosiło się na prawdziwy pogrom. Goście w czwartej odsłonie zdołali jednak odrobić część strat.

- W trzeciej kwarcie nie byliśmy już w stanie wyjść z tej zapaści. Zapowiadało się na kompromitację, ale ambitna postawa w czwartej kwarcie pomogła nam uratować twarz. Graliśmy krótkie akcje, które polegały na penetracji i rzucie za trzy punkty. To nas uratowało przed kompromitacją - zaznacza opiekun MKS Dąbrowa.

Komentarze (0)