NBA: Klęska Wizards, Gortat nie zachwycił

East News
East News

Washington Wizards mimo świetnego początku, wysoko uległo przed własną publicznością Brooklyn Nets. Przeciętnie spisał się nasz jedynak w NBA - Marcin Gortat, który zapisał na swoje konto 9 punktów.

Po dwóch cennych zwycięstwach kolejnej porażki w obecnym sezonie doznali zawodnicy Randy'ego Wittmana. Nie mogło być jednak inaczej, skoro "Czarodzieje" beznadziejnie wypadli w ofensywie. O ile jeszcze w pierwszej kwarcie spisali się przyzwoicie - trafiali i utrzymywali się na prowadzeniu, o tyle w pozostałych wyraźnie ustępowali Nets.

Drużyna z Waszyngtonu miała ogromne problemy ze skutecznością. Zwłaszcza na dystansie. Tylko cztery z siedemnastu rzutów znalazły drogę do celu. Poza tym gospodarze popełniali dużo przewinień, co wykorzystywali przeciwnicy na linii rzutów wolnych. W tym elemencie zdobyli aż o dziesięć punktów więcej. To bez wątpienia miało wpływ na tak znaczące rozmiary porażki.
[ad=rectangle]
Zawiedli liderzy. Tylko dwóch graczy Wizards zdołało rzucić przynajmniej 10 punktów. Najlepiej wypadł John Wall, ale paradoksalnie to z nim na parkiecie zespół funkcjonował najgorzej. Drugim zawodnikiem był Kris Humphries, który był całkiem blisko double-double. Do osiągnięcia tego wyczynu zabrakło mu dwóch zbiórek.

Marcin Gortat spisał się przyzwoicie. Polak nie był może aż tak bardzo aktywny w ofensywie, ale przynajmniej nie miał większych trudności ze zdobyciem punktów. Ostatecznie nasz reprezentant zapisał na swoje konto 9 punktów, 5 zbiórek oraz 4 przewinienia. Z nim na boisku "Czarodzieje" nie prezentowali się może tak fatalnie, ale on sam też nie zdołał pomóc w zmniejszeniu strat.

W bodaj najciekawszym spotkaniu nocy z piątku na sobotę Oklahoma City Thunder wygrała przed własną publicznością z Golden State Warriors. Właściwie byłoby chyba jednak określenie rozstrzelała, bo - zgodnie z przewidywaniami - obie drużyny skupiły się wyłącznie na grze w ofensywie. Mimo iż nie doszło do dogrywki, to podopieczni Scotta Brooksa uzbierali aż 127 punktów.

Kilku koszykarzy w szeregach Grzmotu wypadli świetnie. Zdecydowanie najskuteczniejszy był Kevin Durant, który trafił aż 14 z 18 rzutów z gry! Lider OKC otarł się zresztą o double-double. Większym wyczynem popisał się jednak Russell Westbrook. Drugi z liderów gospodarzy zanotował triple-double! 26-letni zawodnik zdobył 17 punktów, rozdał 17 asyst i zebrał 15 piłek! Co prawda jego skuteczność pozostawiała trochę do życzenia, ale całokształt w jego wykonaniu był świetny.

Nic dziwnego, że przerwano serię ośmiu wygranych Warriors. Ekipa Steve'a Kerra w pierwszej kwarcie dotrzymywała kroku przeciwnikowi, ale później przewagę wypracowali sobie Thunder, którzy pewnie pomknęli po zwycięstwo. Na nic zdały się 32 punkty Klaya Thompsona, najskuteczniejszego zawodnika przyjezdnych.

Najwięcej emocji było jednak w konfrontacji Pacers z Pistons. To w tym meczu losy zwycięstwa ważyły się do dosłownie ostatnich sekund. Żadna ze stron nie dawała za wygraną, toteż w ostatniej kwarcie wiele się zmieniało. Jeszcze niespełna pięć minut przed końcem pięć punktów przewagi mieli gracze Tłoków, ale gospodarze zdołali doprowadzić do remisu.

W ostatniej minucie oba zespoły mogły zadać kilka ciosów, ale długo im się to nie udawało. Dopiero w praktycznie ostatniej akcji meczu Andre Drummond zdobył niezwykle cenne dwa punkty. Było to dokładnie 0,3 sekundy przed ostatnią syreną. Zespół Franka Vogela nie miał już czasu, aby odpowiedzieć i dlatego ostatecznie uległ ekipie z Detroit.

Liderem gości był Brandon Jennings, który zdobył aż 37 punktów. Wspomniany wcześniej Drummond zaliczył double-double, bo oprócz 16 "oczek" zebrał jeszcze 16 piłek.

W innym spotkaniu Cavaliers sięgnęli po drugie zwycięstwo z rzędu. Zespół Davida Blatta wygrał na wyjeździe ponownie z zespołem z Miasta Aniołów, ale tym razem z Clippers. Ponownie wielki udział w wygranej miał LeBron James, który tym razem zdobył 32 punkty i zebrał 11 piłek. Lepiej od niego wypadł jednak Kyrie Irving, autor 37 "oczek" na wysokiej skuteczności, w szczególności w rzutach z dystansu.

Gospodarzom wygrana wymknęła się z rąk w ostatniej odsłonie. Jeszcze przez pewien czas na prowadzeniu utrzymywali się gracze Doca Riversa, ale w końcu musieli uznać wyższość rozpędzonego rywala. Nie pomógł nawet Blake Griffin (34 punkty), który fragmentami w pojedynkę walczył z Cavs.

Washington Wizards - Brooklyn Nets 80:102 (24:18, 16:25, 18:28, 22:31)
(Wall 13, Humphries 12, Gortat 9 - Lopez 26, Jack 26, Bogdanović 12, Plumlee 11)

Indiana Pacers - Detroit Pistons 96:98 (19:23, 32:26, 25:30, 20:19)
(Hibbert 14, West 13, Rudez 13, Mahinmi 12, Sloan 11, Hill 10 - Jennings 37, Drummond 16, Monroe 11, Caldwell-Pope 10)

Orlando Magic - Memphis Grizzlies 96:106 (28:27, 21:21, 25:33, 22:25)
(Payton 22, Vucević 18, Frye 17, Oladipo 16 - Green 21, Randolph 18, Allen 17, Lee 16, Udrih 15, Gasol 12)

Philadelphia 76ers - New Orleans Pelicans 96:81 (33:22, 17:25, 23:12, 23:22)
(Carter-Williams 22, Covington 18, Noel 17, Mbah a Moute 13 - Gordon 16, Ajinca 16, Fredette 13)

Boston Celtics - Chicago Bulls 103:119 (24:22, 34:33, 28:33, 17:31)
(Sullinger 20, Bass 16, Thornton 14, Zeller 12, Turner 11 - Rose 29, BUtler 22, Gasol 20, Brooks 15, Gibson 13)

Toronto Raptors - Atlanta Hawks 89:110 (19:24, 19:28, 30:33, 21:25)
(DeRozan 25, Johnson 17, Lowry 11 - Horford 22, Millsap 16, Carroll 13, Teague 13, Bazemore 10)

Oklahoma City Thunder - Golden State Warriors 127:115 (33:35, 36:25, 29:31, 29:24)
(Durant 36, Ibaka 27, Waiters 21, Westbrook 17, Morrow 12 - Thompson 32, Speights 20, Curry 19, Barnes 18)

Dallas Mavericks - Denver Nuggets 97:89 (29:24, 20:18, 24:23, 24:24)
(Nowitzki 25, Parsons 18, Ellis 14, Chandler 11 - Afflalo 16, Nelson 14, Hickson 13, Faried 11, Lawson 11, Chandler 10)

San Antonio Spurs - Portland Trail Blazers 110:96 (35:28, 25:24, 31:27, 19:17)
(Leonard 20, Green 19, Mills 18, Parker 17, Ginobili 13, Duncan 11 - Aldridge 24, Lillard 23, McCollum 17, Leonard 12)

Phoenix Suns - Minnesota Timberwolves 110:99 (32:27, 27:29, 27:19, 24:24)
(G. Dragić 21, Green 19, Thomas 16, Markieff Morris 13, Wright 11 - Williams 26, Wiggins 17, Young 13, Dieng 12)

Utah Jazz - Los Angeles Lakers 94:85 (28:23, 16:20, 26:20, 24:22)
(Hayward 31, Burke 20, Favors 18 - Young 23, Hill 16)

Sacramento Kings - Miami Heat 83:95 (22:26, 22:26, 17:23, 22:20)
(Cousins 17, McLemore 16, Collison 13, McCallum 11, Williams 10 - Bosh 30, Deng 25, Napier 12)

Los Angeles Clippers - Cleveland Cavaliers 121:126 (33:28, 31:33, 31:31, 26:34)
(Griffin 34, Jordan 19, Barnes 17, Paul 15, Redick 14, Crawford 13 - Irving 37, James 32, Thompson 24, Mozgow 12)

Komentarze (15)
avatar
Byczek93
17.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
kolejny bardzo dobry Mecz Derricka łądne cyferki i naprawde dobra skuteczność. Z Wielką łatwością wpadajĄ mu ostatnio te trójki... oby tak dalej mr.MVP! ;d 
avatar
j0zek
17.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ale suchar, w 2 kwarcie Pierce za przeproszeniem zje*** , bo zrobił głupkowatą stratę na swojej połowie, po czym przy kontrze przeciwników Gortat w sumie nie doleciał i nie zdążył się ustawić d Czytaj całość
bero
17.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W tym roku liga jest niesamowicie ciekawa. Atlanta gromiąca kolejnych przeciwników, Detroit pędzące w kierunku PO, Clevelend grające w kratkę. Na zachodzie ciężko wskazać pierwszą ósemkę, a naj Czytaj całość
avatar
MaroNBA
17.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tez rano odpalam strone NBa sprawdzam staty z meczu GSW-OKC jak widzialem box-score przy nazwisku Westbrooka to żuchwe z podlogi zbieralem, niesamowite triple-double.
Bulls zagrali jak na jedn
Czytaj całość
pepsiBKS
17.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
OKC! Włączając rano komputer przed odpaleniem strony NBA mówiłem sobie, że cudów nie ma i pewnie kolejna wygrana GSW, a tu taka niespodzianka... Ras tripple-double, i to jakie! z 17 asystami. W Czytaj całość