Sobotnia część 12. kolejki ACB: Real rządzi w Madrycie

Derbowy pojedynek o panowanie w Madrycie pomiędzy Realem a Estudiantesem był najważniejszym wydarzeniem sobotniej części 12. kolejki hiszpańskiej ekstraklasy ACB. Ostateczni lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali różnicą siedemnastu punktów, a świetnie zawody rozegrał grający po raz 170. w barwach Realu Louis Bullock. W drugim spotkaniu CB Granada pokonała Ricoh Manresę.

W tym artykule dowiesz się o:

Świetny mecz Bulfoniego to za mało

Kibice zgromadzeni w hali Palacio Municipal de Deportes od pierwszej minuty oglądali szybki, porywający mecz. Zarówno Granda jak i goście z Manresy, były nastawione przede wszystkim na atak i większość swoich akcji kończyły trafieniami do kosza. Lekka przewaga na korzyść gospodarzy zarysowała się w drugiej kwarcie, którą to podopieczni trenera Trifona Pocha wygrali pięcioma punktami 26:21. - Dobra gra w drugich dziesięciu minutach pozwoliła nam wyjść na kilkupunktowe prowadzenie, co jak się później okazało, było kluczowe dla losów meczu - stwierdził na pomeczowej konferencji szkoleniowiec gospodarzy.

Po zmianie stron goście poukładali jednak grę i po trzydziestu minutach przewaga Granady stopniała do czterech oczek (66:62). Świetnie w zespole Jaume Ponsarnaua spisywał się Javier Bulfoni. Argentyńczyk nie miał żadnych problemów ze sforsowaniem defensywy gospodarzy, trafiając m.in. sześciokrotnie zza linii 6,25 metra (26 oczek w całym spotkaniu). Jego dobra postawa nie pomogła jednak przyjezdnym w odniesieniu szóstego zwycięstwa w sezonie, gdyż reszta graczy Ricohu spisała się poniżej swoich możliwości. Zawiódł szczególnie najlepszy strzelec zespołu Josh Asselin, który miał wele pretensji do siebie po ostatnim gwizdku sędziego. - Nie zagrałem dobrego spotkania. Z jednej strony jestem liderem ekipy, więc to ja powinienem brać na siebie ciężar gry. Z drugiej jednak, nie da się grać przez cały sezon na najwyższych obrotach - stwierdził koszykarz.

Jak tylko mógł, Amerykanina starał się zastąpić Senegalczyk Sergi Ibaka, który zanotował 15 punktów oraz 7 zbiórek. Wobec świetnej gry centra Granady Curtisa Borchardta - 20 punktów i 7 zebranych piłek - było to jednak za mało. Po dobrym starcie w sezonie, koszykarze Ricohu wyraźnie przeżywają teraz słabszy okres, zaś gracze Granady zrehabilitowali się za porażkę z Barceloną w ubiegłym tygodniu.

CB Granada - Ricoh Manresa 82:77 (22:20, 26:21, 18:21, 16:15)

Granada: Gianella 3, Hunter 15, Videnov 6, Gutierrez 4, Borchardt 20 - Cherry 9, Scepanović 6, Aguilar 12, Jasen 6, Marić 1

Ricoh: Rodriguez 10, Bulfoni 26, Montanez 2, Asselin 6, Ibaka 15 - Alzamora 6, San Miguel 2, Grimau 0, Rubio 10, Balmon 0, Sanchez 0

Pewni "Królewscy"

Choć wynik sugeruje coś innego, również i derbowe spotkanie w Madrycie pomiędzy Realem a Estudiantesem miało bardzo wyrównany przebieg. Przynajmniej w pierwszej połowie, kiedy to nawet goście prowadzili jednym punktem (42:43). Po zmianie stron do głosu jednak doszli gospodarze, nie pozostawiając złudzeń, która drużyna jest obecnie najlepszą w stolicy Hiszpanii.

- Mimo wyraźnego zwycięstwa, nie jestem zadowolony z postawy moich zawodników. Szczególnie mam pretensje do naszej gry w pierwszej połowie. Zdaję sobie sprawę, że pojedynki derbowe rządzą się swoimi prawami, lecz nie może tak być, że przeciwnik rzuca nam w naszej hali 43 punkty do przerwy - narzekał na konferencji prasowej trener Realu, Joan Plaza i miał sporo racji. Jego podopieczni, choć całkiem nieźle radzili sobie w ataku, kompletnie zapominali o defensywie. Koszykarze Estudiantesu kilkukrotnie wyprowadzali szybkie kontry, po których zdobywali łatwe punkty, a Petar Popović raz po raz ogrywał wysokich Realu - Felipe Reyesa czy Jeremiaha Massey’a.

Jednakże wszystko to, co dobrze funkcjonowało w zespole Luisa Casimiro do przerwy, w drugiej połowie przestało działać. Odcinając od podań Popovicia czy Toma Widemana, gracze Realu zmusili rywala do częstszej gry na obwodzie. I choć punkty zdobywali Pancho Jasen oraz Carlos Suarez (odpowiednio 18 i 15 w całym spotkaniu), to jednak przewaga "Królewskich" powiększała się z minuty na minutę i ostatecznie zatrzymała się na różnicy siedemnastu punktów. Świetnie prezentował się zwłaszcza Alex Mumbru, który zanotował stuprocentową skuteczność z gry (2/2 za 2 i 3/3 za 3), lecz jeszcze lepiej zagrał playmaker Louis Bullock, który zdobył 21 oczek. Rozgrywający swój 170. mecz ligowy w barwach madryckiego zespołu, Amerykanin został pierwszym obcokrajowcem, który osiągnął ten pułap. Uhonorowany przed spotkaniem pamiątkową koszulką, również i po ostatnim gwizdku miał powody do radości. - Bardzo cieszę się, przede wszystki dlatego, że wygraliśmy. Następnie ze względu na to, iż udało mi się zagrać 170. spotkanie w barwach Realu i jestem jedynym graczem spoza Hiszpanii, którem udało się tego dokonać. Na samym końcu dopiero jeste zadowolony z mojej postawy dzisiaj. Trafiłem co prawda kilka ważnych rzutów, lecz zwycięstwo odniósł zespół - skromnie skomentował Bullock swój udział w zwycięstwie Realu w derbowym meczu, które znacznie przybliża kastylijczyków do czołówki ligi.

Real Madryt - Estudiantes Madryt 98:81 (17:18, 25:25, 29:20, 27:18)

Real: Llull 9, Bullock 21, Mumbru 13, Massey 6, Reyes 17 - Sanchez 0, Tomas 13, Hosley 10, Hervelle 7, Lopez 2, Hamilton 0

Estudiantes: Granger 8, Udrih 8, Suarez 15, Rancik 2, Wideman 9 - N'Guema 2, Jasen 18, Popović 11, Junyent 0, Iturbe 5, Beiran 3

Źródło artykułu: