W ostatnim tygodniu zespół MKS Dąbrowa Górnicza przebywał na Pomorzu, gdzie rozegrał trzy spotkania - z Wilkami Morskimi Szczecin, AZS Koszalin (zaległy mecz) i Treflem Sopot. Dąbrowianie dość nieoczekiwanie odnieśli dwa zwycięstwa, ulegając jedynie Akademikom.
[ad=rectangle]
- Wygraliśmy na bardzo trudnym terenie. W Sopocie nigdy nie gra się łatwo. Na dodatek początek spotkania w ogóle nie był po naszej myśli, ale później złapaliśmy swój rytm gry. Udało się "dociągnąć" korzystny wynik do samego końca. Tego właśnie nam zabrakło w pierwszym spotkaniu w Tauron Basket Lidze. Wówczas brakowało tego zimnego wyrachowania i spokojnej głowy - przyznaje Przemysław Szymański, zawodnik MKS Dąbrowa Górnicza.
Dąbrowianie w tym meczu wykonali kawał dobrej roboty. Przegrywali już różnicą ponad 10 punktów, a mimo wszystko się nie poddali i walczyli do samego końca, co dało im zwycięstwo. W końcówce ze świetnej strony pokazał się Myles McKay.
- Brakowało nam tego momentu, aby przełamać Trefl, ale w końcu się udało. Myles jest strzelcem i taką ma rolę w naszym zespole. W końcówce trafiał niesamowite rzuty. Cieszymy się, że poprowadził nas do zwycięstwa - ocenia Szymański.
Drużyna z Dąbrowy Górniczej legitymuje się obecnie bilansem 6-10. W sobotę dąbrowianie na własnym parkiecie zmierzą się ze Stelmetem Zielona Góra. - Zwycięstwo w Sopocie bardzo nas zbudowało. Mam nadzieję, że utrzymamy dobrą passę - przyznaje zawodnik.