W poniedziałek wczesnym popołudniem pojawiła się informacja o tym, że Kamil Łączyński rozstaje się z Rosą Radom i zmienia klub, wówczas jeszcze prawdopodobnie, na Polfarmex Kutno. Po kilku godzinach prognozom stała się zadość i Łączyński związał się umową z beniaminkiem.
[ad=rectangle]
- Od jakiegoś czasu szukaliśmy wzmocnienia na pozycjach obwodowych. Nie jest tajemnicą, że rozważaliśmy angaż Mantasa Cesnauskisa, a także złożyliśmy ofertę Łukaszowi Wiśniewskiemu, ale nagle "jak Filip z konopi" wyskoczył Kamil Łączyński i szybko podjęliśmy decyzję, że podejmujemy negocjacje - mówi trener Polfarmexu, Jarosław Krysiewicz.
Łączyński przez ostatnie półtora sezonu był graczem Rosy Radom, a następne - najprawdopodobniej - półtora spędzi w Kutnie. Obie strony związały się bowiem kontraktem do końca obecnego sezonu, ale z opcją jednostronnego przedłużenia przez klub.
- Na pewno jest to dla nas wielkie wzmocnienie. Potrzebowaliśmy doświadczonego gracza, który da nam więcej możliwości w grze. Co prawda nie wiemy jak Kamil zafunkcjonuje już w najbliższym meczu, bo przecież odbył z nami tylko dwa treningi taktyczne, ale jesteśmy pewni, że szybko się zaadaptuje - dodaje Krysiewicz.
Angaż Łączyńskiego oznacza kilka zmian w strategii gry Polfarmexu. Na pozycję numer dwa przesunięty zostanie Kwamain Mitchell, a nowy zawodnik będzie rozgrywał wespół z będącym ostatnio w formie Grzegorzem Grochowskim.
- Myślę, że to dla nas dobre rozwiązanie. Kwamain wreszcie będzie mógł robić to, co najbardziej kocha, czyli zdobywać punkty. Nie będzie już pod takim naciskiem defensorów, gdy wyprowadza piłkę. Będziemy mogli bardziej skupić się na tym, by Kwamain kończył akcje, a ciężar rozgrywania przejdzie dla Kamila oraz na Grześka, który jest w bardzo dobrej formie ostatnio, co pokazał nie tylko w meczu, ale także na treningach. Dla nas to komfortowa sytuacja - dzięki takiej rotacji będziemy mogli zwiększyć intensywność naszej gry - kończy Krysiewicz.