Karol Szpyrka: Cała drużyna zapracowała na sukces

Kolejny horror zafundowali swoim kibicom koszykarze z Łańcuta. - Najważniejsze są dwa punkty, które zostają u nas w domu - przyznaje Karol Szpyrka.

Koszykarze z Tychów z pewnością nie byli faworytem spotkania w Łańcucie. GKS nie okazał się jednak chłopcem do bicia. Pojedynek na Podkarpaciu był bardzo zacięty i trzymał w napięciu do ostatnich sekund.
[ad=rectangle]
- Spodziewałem się bardzo ciężkiego spotkania. Tyszanie potrzebują punktów, walczą by wyjść z dołu tabeli i byłem pewny, że będą mocno zdeterminowani na ten mecz. My z kolei ostatnio nie gramy tak jak byśmy sobie życzyli. Na samym końcu jednak najważniejsze są dwa punkty, które zostają u nas w domu - tłumaczy dla SportoweFakty.pl Karol Szpyrka.

Jeszcze w czwartej kwarcie wydawało się, iż dwa punkty trafią do Tychów. Wszak goście ze Śląska na kilka minut przed końcem meczu prowadzili dziesięcioma punktami. - Był to kolejny mecz na własnym parkiecie z małym horrorem - przyznaje rozgrywający. - W czwartej kwarcie cierpieliśmy przez pewien czas ale podnieśliśmy się. Doprowadziliśmy do dogrywki, w której nie ma co ukrywać, mieliśmy dużo szczęścia - dodaje były gracz WKK Wrocław.

Szpyrka: Mam dużą satysfakcje z tego, że mogłem pomóc drużynie
Szpyrka: Mam dużą satysfakcje z tego, że mogłem pomóc drużynie

Duży wkład w zwycięstwo Sokoła miał właśnie Karol Szpyrka, który w newralgicznych momentach nie zawiódł swoich kolegów. - Na pewno mam dużą satysfakcje z tego, że mogłem pomóc drużynie. W tak ważnych momentach po moich rzutach piłka wpadała do kosza, co dało nam zwycięstwo. W żadnym wypadku jednak nie czuję się bohaterem. Cała drużyna zapracowała na tą wygraną - tłumaczy.

Przed drużyną Dariusza Kaszowskiego teoretycznie łatwiejsze zadanie. W najbliższej kolejce Sokół zagra na wyjeździe z AZS Politechniką Poznań, która w niedzielę doznała bolesnej porażki z Legią Warszawa. - Trzeba być gotowym w 100 procentach, ponieważ mecze same się nie wygrywają, AZS Poznań potrafił już zaskoczyć w tym sezonie. Myślę, że to nie będzie lekki mecz - przestrzega Karol Szpyrka.

Źródło artykułu: