Sefton Barrett: Jestem dobrej myśli

W pierwszej części rundy zasadniczej faworyzowany Anwil uległ Kotwicy w Kołobrzegu różnicą dwóch punktów. W najbliższą niedzielę dojdzie do rewanżu we włocławskiej Hali Mistrzów. Jedyny Kanadyjczyk w zespole Sebastiana Machowskiego, Sefton Barrett jest dobrej myśli przed zbliżającym się spotkaniem.

Zaledwie dwóch koszykarzy z seniorskiego składu Kotwicy zostało w zespole z poprzednich rozgrywek. Obok Tomasza Cielebąka, trener Sebastian Machowski znalazł miejsce w składzie nowobudowenego zespołu dla Seftona Barretta. Kanadyjczyk podkreśla, że do tamtego okresu nie ma co wracać oraz, że Kotwica z sezonu 2007/2008 i obecna to dwie różne drużyny. - W ostatnim sezonie mój zespół złożony był z ludzi bardziej doświadczonych sportowo. W sensie koszykarskim wszyscy wyglądali mniej więcej tak samo. Teraz drużyna jest zdecydowanie młodsza i każdy z nas, zawodników, różni się zdecydowanie od reszty. To sprawia, że mamy więcej energii jako zespół i jesteśmy podekscytowani każdą możliwością gry razem - ocenia specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl 25-letni niski skrzydłowy.

Kontynuując swój wątek na temat różnicy obu kołobrzeskich ekip, Barrett zaznacza obecny układ tabeli, porównując go z ubiegłorocznym. - Jesteśmy po połowie sezonu regularnego i w tabeli zajmujemy wysokie miejsce. Mamy dodatni bilans spotkań. Rok temu tak dobrze już nie było. Ogólnie myślę, że póki co zrobiliśmy naprawdę dobrą robotę. Z drugiej strony jednak, zawsze przecież można grać lepiej - stwierdza Kanadyjczyk, po czym dodaje jeszcze jeden aspekt odmiennie definiujący ubiegłoroczny i tegoroczny zespół. - W obecnym gronie lepiej się dopasowaliśmy. Jest między nami jakaś chemia, która pomaga nam w trudnych momentach.

W każdym meczu koszykarz wzbogaca konto Kotwicy o 9,3 punktu, 4,5 zbiórki oraz o 1,2 asysty i przechwytu, co czyni go bardzo wszechstronnym graczem. Również i sam Barrett pozytywnie ocenia swoje występy w rozgrywkach sezonu 2008/2009, lecz mimo swoich wysokich statystyk - nie czuje się liderem zespołu. Mimo tego, że moje nazwisko widnieje w wielu rankingach, jestem tylko częścią drużyny. Myślę, że radzę sobie nieźle, lecz nigdy nie odważyłbym się stwierdzić, że jestem liderem. Mam przed sobą jeszcze sporo nauki u boku bardziej doświadczonych kolegów.

- Generalnie wszystko idzie w dobrym kierunku. Mieliśmy świetny początek sezonu, później przyszedł lekki kryzys i przegraliśmy kilka spotkań w samej końcówce - powiedział Barrett, mając na myśli trzy zaledwie kilkupunktowe porażki przeciwko Asseco Prokomowi (84:89), Enerdze Czarnymi (62:66) i PGE Turowowi (71:73). - W tamtych pojedynkach mieliśmy szanse wydrzeć dwa oczka, lecz ostatecznie nie wykorzystaliśmy nadarzających się okazji. Na koniec sezonu zasadniczego chcemy być w najlepszej czwórce, więc teraz musimy robić wszystko, by takich niefortunnych gier było jak najmniej. Musimy być skoncentrowani, lecz jestem dobrej myśli, gdyż ostatnie trzy spotkania wyraźnie zwyciężyliśmy, pokazując, że nadal liczymy się w walce.

Kanadyjczyk jest również dobrej myśli przez zbliżającym się meczem z Anwilem Włocławek w Hali Mistrzów. Włocławianie są żadni rewanżu za dwupunktową (94:96) porażkę z pierwszej kolejki, lecz kołobrzeżanie nie zamierzają składać broni. - W zeszłym sezonie przegraliśmy we Włocławku prawie dwudziestoma punktami. Teraz, skoro mamy lepszy zespół, może być tylko lepiej. Zdaję sobie sprawę, że to będzie bardzo ciężki mecz. Anwil dysponuje bardzo silnym składem, ale z drugiej strony u nas także ma kto grać. Na pewno będzie to pasjonujące widowisko - przewiduje Barrett. Zapytany o to, jak muszą zagrać podopieczni trenera Machowskiego, odpowiada - Anwil gra świetnie i w ataku, i w obronie. My zatem musimy bardzo dobrze bronić. Tak, by ich strzelcy nie mieli za dużo wolnej przestrzeni na obwodzie. Musimy również odciąć od podań ich wysokich koszykarzy. Jeśli tak zrobimy, nasze szanse na zwycięstwo wzrosną. W ataku zagramy tak jak umiemy, i tak jak lubimy najbardziej, czyli dzieląc się piłką i wykorzystując najdogodniejsze okazje do rzutu - kończy koszykarz.

Źródło artykułu: