Jednostronne starcie na szczycie - relacja z meczu Sokół Łańcut - BM Slam Stal Ostrów Wielopolski

Emocje były tylko do przerwy. W trzeciej kwarcie Sokół potwierdził, że na własnym parkiecie jest bardzo mocny i pokonał lidera z Ostrowa Wielkopolskiego 93:80.

Mecz na szczycie zaplecza ekstraklasy od samego początku był bardzo zacięty. Sam poziom i skuteczność drużyn pozostawiała co prawda wiele do życzenia, ale walki i emocji nie brakowało. Pierwsze punkty w całym meczu zdobył Rafał Kulikowski, ale równie szybko popełnił też dwa przewinienia. Po stronie ostrowian aktywni byli Adrian Suliński i Wojciech Pisarczyk. Premierową odsłonę zakończyła celna trójka Karola Szpyrki, która dała Sokołowi prowadzenie 16:11.

W kolejnych minutach do gry włączyli się doświadczeni Tomasz Ochońko i Tomasz Andrzejewski. Grę lidera ciągnął jednak wspomniany już Suliński, którego celne rzuty zza linii 6,75 nie tylko pozwoliły odrobić gościom straty, ale także wyjść na prowadzenie 22:19. Do końca pierwszej połowy walka była wyrównana, a sędziowie często używali gwizdka. Koszykarze Dariusza Kaszowskiego złapali drugi oddech i odrobili kilka oczek straty. Po 20 minutach na tablicy wyników widniał remis - 32:32.
[ad=rectangle]
Swoją moc niepokonany do tego starcia na swoim parkiecie zespół z Łańcuta pokazał w trzeciej odsłonie. Od stanu 34:38 Sokół zaliczył run 11:0 i w pełni przejął kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Nie był to jednak koniec, a z każdą chwilą różnica była coraz większa. Swoją drużynę do boju prowadził Maciej Klima, a kroku dotrzymywał mu najlepszy strzelec ekipy Szymon Rduch. Stali nie kleiła się gra, a dodatkowym problemem stał się czwarty faul Adriana Sulińskiego. Po 30 minutach gracze trenera Kaszowskiego prowadzili już 62:47.

Stal nie zamierzała odpuszczać i poderwała się jeszcze do walki. Ciężar gry wziął na siebie doświadczony Adrian Mroczek-Truskowski. Dobry fragment gry zdał się jednak na nic, bo były zawodnik Śląska chwilę później został ukarany przewinieniem technicznym i w ten sposób zakończył swój udział w meczu. Gwoździem do trumny gości okazała się trójka Szpyrki, która znów uspokoiła sytuację. Ostatnie minuty to pełna kontrola ze strony Sokoła i bezradność w szeregach ostrowian, którzy mimo chęci nie byli w stanie odrobić choćby części strat. Ostatecznie Sokół wygrał 93:80 i była to dla niego 11. wygrana na własnym parkiecie w obecnych rozgrywkach.

Kibice w Łańcucie mają duże powody do zadowolenia
Kibice w Łańcucie mają duże powody do zadowolenia

Łańcucianie w ten sposób nie dość, że wyprzedzili w tabeli Stal, to odrobili pięciopunktową stratę z pierwszego meczu. Warto przypomnieć, że także z drużyną z Krosna Sokół ma korzystny bilans dwumeczu i staje się w tym momencie faworytem do wygrania sezonu zasadniczego.

Nie był to piękny mecz, a świadczy o tym choćby to, że obie drużyny wykonały wspólnie aż 63 rzuty wolne i popełniły aż 52 przewinienia! Na uwagę zasługuje 20 asyst gospodarzy, przy tylko 10 Stali.

W ekipie Dariusza Kaszowskiego aż pięciu graczy zdobyło 10 i więcej punktów. Znakomicie zaprezentował się podkoszowy tercet Maciej Klima - Tomasz Pisarczyk - Rafał Kulikowski, który zdominował pole trzech sekund. Dla ostrowian najwięcej, bo 24 oczka zdobył były gracz Sokoła - Wojciech Pisarczyk.

PTG Sokół Łańcut - BM Slam Stal Ostrów Wlkp 93:80 (16:11, 16:21, 30:15, 31:33)

Sokół: Kulikowski 17, Szpyrka 17, Rduch 17, Pisarczyk 15, Klima 12, Pławucki 7, Bręk 6, Fortuna 2, Wrona 0, Czerwonka 0.
BM Slam Stal:

Pisarczyk 24, Ochońko 16, Suliński 14, Mroczek-Truskowski 10, Zębski 6, Andrzejewski 6, Sirijatowicz 3, Żurawski 1, Adamczewski 0, Spała 0, Milczyński 0.

Źródło artykułu: