Radomianie z powodzeniem rywalizowali w Pucharze Polski. W ciągu tygodnia rozegrali jednak cztery mecze i trener Wojciech Kamiński dał zespołowi nieco odpocząć. - Po pucharze mieliśmy dwa dni wolnego, a później przez następne siedem dni normalnie trenowaliśmy. Ten czas w pełni wykorzystaliśmy na regenerację. Naszym celem było doprowadzenie wszystkich zawodników do jak najlepszego stanu - zaznacza opiekun Rosy Radom.
[ad=rectangle]
Trener Kamiński nieco obawia się starcia z Wikaną Startem Lublin. - Cieszyliśmy się, że graliśmy aż trzy mecze w Pucharze Polski. To przecież oznaczało, że dostaliśmy się aż do finału. To ogromny sukces dla naszego zespołu, ale dwie pierwsze kolejki po pucharach zawsze są trudne. Pamiętam z własnego doświadczenia, że drużyna, która wygrywała Puchar Polski miała później ogromne problemy w lidze w następnych kolejkach. Zresztą Łukasz Koszarek ostatnio to samo powiedział przed meczem ze Szczecinem - podkreśla "Kamyk".
W poprzednim sezonie triumfatorem Pucharu Polski był Śląsk Wrocław, który w następnej kolejce ligowej musiał uznać wyższość Asseco Gdynia. Na dodatek kontuzji w tamtym meczu doznał jeden z kluczowych zawodników - Danny Gibson, który, notabene, występuje obecnie w Rosie Radom.
- Wikana Start Lublin to bardzo groźna drużyna. Nie możemy ich zlekceważyć. Nie możemy im dać rozwinąć skrzydeł. Bryan Allen jak się wstrzeli, to jest bardzo groźny. Potrafi trafić z każdej pozycji. Bardzo ważna będzie gra w defensywie - przyznaje Kamiński.
- Trener Turkiewicz lubi zmieniać obronę, kombinować, więc musimy być gotowi na różne rozwiązania - ocenia trener Rosy Radom.