Lublinianie mieli naprawdę mocne otwarcie. W pierwszych minutach beniaminek grał niezwykle skutecznie i szybko. Już w czwartej minucie Wikana Start prowadził aż 12:3. To była zasługa wyłącznie dobrze dysponowanych Polaków. Radomianie nie potrafili zatrzymać Roberta Lewandowskiego, Tomasza Wojdyły czy Bartosza Diduszki. Mało tego, zawodnicy Wojciecha Kamińskiego sami w ofensywie nie zachwycali.
Dopiero po kilku minutach Rosa złapała odpowiedni rytm. Goście bez większych problemów zdołali odrobić straty i nadawali ton rywalizacji. Aktualnie najsłabszy zespół Tauron Basket Ligi miał spore problemy w defensywie. Koszykarzom Wojciecha Kamińskiego ze sporą łatwością przychodziło zdobywanie kolejnych punktów. Radomianie trafiali nie tylko spod samego kosza, gdzie ich efektywność była naprawdę wysoka, ale również z dystansu.
[ad=rectangle]
Rosę po części napędzali Łukasz Majewski i Michał Sokołowski. Obaj stanowili naprawdę spore zagrożenie dla beniaminka, który wpadł w tarapaty. Powoli zaczął bowiem tracić kontakt z przeciwnikiem. W drugiej kwarcie Start prezentował się wprost fatalnie. Lublinianie stanęli w miejscu i z ogromnym trudem przychodziło im zdobycie punktów. Tymczasem goście wciąż grali na dobrym poziomie w ofensywie. Przede wszystkim nie brakowało im opcji w ataku, bo solidnie prezentowali się John Turek i Danny Gibson.
Po pierwszej połowie wydawało się, że gospodarze nie będą mieli już nic do powiedzenia w tej rywalizacji. Ich strata była naprawdę spora, a postawa nie napawała bynajmniej optymizmem. Ale gracze Pawła Turkiewicza wcale nie złożyli broni. Ku zdumieniu wszystkich ostro wzięli się do pracy i w ekspresowym tempie zmniejszali dystans. Było to oczywiście związane ze sporym kryzysem radomian.
Rosa wpadła w poważne tarapaty. Goście regularnie pudłowali z dystansu, a i w strefie podkoszowej nie zachwycali swoją skutecznością. Nic im się nie kleiło, a rozpędzony beniaminek omal nie dopadł graczy Kamińskiego. W 34 minucie spotkania Wikana Start miał już tylko trzy "oczka" mniej na swoim koncie i zanosiło się naprawdę emocjonującą końcówkę. Ostatecznie jednak do niej nie doszło. Chwilę później beniaminek stanął w miejscu. Radomianie to wykorzystali i przypieczętowali zwycięstwo.
Double-double w tym spotkaniu zanotował wymieniony wcześniej Diduszko, a blisko tego wyczynu był Turek, któremu zabrakło ostatecznie jednej zbiórki. Lublinianom zabrakło opcji w ofensywie. Wszystko opierało się właściwie na czterech zawodnikach - Bryonie Allenie, Diduszce, Lewandowskim, który ostatecznie schodził z parkietu z powodu pięciu przewinień, oraz Isaacu Wellsie. Ten kwartet zdobył w sumie 57 punktów całego zespołu.
Wikana Start Lublin - Rosa Radom 67:81 (19:28, 10:23, 22:9, 16:21)
Wikana Start: Allen 19, B. Diduszko 18, Wells 12, Lewandowski 8, Wojdyła 4, Trojan 4, Ł. Diduszko 2, Hałas 0, Śmigielski 0, Czujkowski 0.
Rosa: Turek 17, Majewski 14, Taylor 12, Adams 10, Gibson 8, Mirković 7, Sokołowski 7, Szymkiewicz 4, Witka 2.