PGE Turów Zgorzelec pokonał Stelmet Zieloną Górę w ostatnim meczu rundy zasadniczej Tauron Basket Ligi, a że rozmiary zwycięstwa sięgnęły 13. punktów (92:79), mistrz Polski zapewnił sobie przewagę parkietu aż do samego finału play-off.
[ad=rectangle]
- Mamy teraz chwilę, żeby odsapnąć, ale nie potrwa ona zbyt długo. Kolejny mecz gramy już w czwartek, więc na dobrą sprawę czekają nas tylko dwa dni odpoczynku. Na razie jednak przede wszystkim cieszymy się z tego, co osiągnęliśmy - powiedział Miodrag Rajković, opiekun PGE Turowa.
Zarówno mistrz, jaki i wicemistrz Polski zakończyli sezon zasadniczy bilansem 23-7. Zgorzelczanie mieli jednak lepszy bilans bezpośredni (w Zielonej Górze przegrali 70:78), a także stosunek małych punktów (+298 przy +227 rywali).
- Zasłużyliśmy na to pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym. Muszę jednak powiedzieć, że Stelmet pokazał, także tym meczem, że również zrobił wszystko i zasłużył na pierwszą lokatę przed play-off. Mieliśmy w tym sezonie wzloty i upadki, ale co z tego? Każdy je miał, my też, ale najważniejszy jest aktualny stan faktyczny - dodał Rajković.
W ćwierćfinale play-off PGE Turów zmierzy się z Treflem Sopot, czyli zespołem, który jako pierwszy pokonał czempiona w tym sezonie, przerywając tym samym 13-meczową serię zgorzelczan.
- Trefl to najgroźniejszy z możliwych rywali. Dodatkowo, graliśmy przeciwko sopocianom kilka tygodni temu i wygraliśmy. Co to oznacza? Zawsze trudniej jest wygrywać w tej samej hali, przeciwko temu samemu zespołowi kilka razy z rzędu. W tej chwili najważniejsze jest jednak dla nas to, aby obronić własny parkiet i pojechać do Sopotu w komfortowej sytuacji - zakończył Serb.