Donaldas Kairys: Jerel wziął sprawy w swoje ręce

Energa Czarni Słupsk pokonali Śląsk Wrocław 91:84 i objęli prowadzenie w serii ćwierćfinałowej 2:0. Dumy z postawy swojego zespołu nie ukrywał opiekun Czarnych Panter Donaldas Kairys.

- To był prawdziwy mecz play-off. Przez około 25 minut panowaliśmy nad przebiegiem boiskowych zdarzeń, ale wtedy niestety coś się w nas złamało. Nic nam nie szło, a drużyna Śląska wyszła na prowadzenie. Jednak jestem niezmiernie dumny, że moim podopiecznym udało się odrobić te straty. W pewnym momencie Jerel wziął sprawy w swoje ręce i chłopaki nie załamywali się - powiedział zaraz po spotkaniu trener Donaldas Kairys.
  [ad=rectangle]
W pewnym momencie czwartej kwarty Czarni zastosowali dość nietypowe jak na siebie ustawienie. Zdecydowali się bowiem na grę small ball, sadzając swoich środkowych na ławce rezerwowych. Taka sytuacja miała miejsce pierwszy raz w tym sezonie. - Nigdy nie zdecydowałem się na tego typu posunięcie, bo do tej pory nie było nam ono potrzebne. Jednak w tym meczu potrzebowaliśmy wstrząsnąć trochę drużyną i przyspieszyć nieco grę. Dlatego też zdecydowałem się na ustawienie takiej piątki - zauważył litewski szkoleniowiec.

Przed serią sporo mówiło się, że dla jej końcowych losów kluczowa może okazać się przewaga parkietu. Na razie Czarni to udowadniają, bowiem wygrali dwukrotnie w Hali Gryfia. - Nasza publiczność i ich żywiołowy doping, zwłaszcza w momentach, kiedy jesteśmy zmęczeni bardzo nam pomagają. Daje nam to takiego dodatkowego kopa, dodatkową energię, dzięki czemu mamy siły, żeby wykrzesać z siebie coś ekstra, w momencie, kiedy myślimy, że nie możemy już tego zrobić. Seria jednak jeszcze się nie skończyła. Jedziemy do Wrocławia na ciężki mecz, a takie sytuacje, kiedy trzeba skończyć serię, są naprawdę trudne do wygrania - zakończył Kairys.

Komentarze (0)