Adrian Dudkiewicz: Awans tylko na boisku

Tak źle w polskiej koszykówce jeszcze nie było. Większość klubów ledwo wiąże koniec z końcem, a mecze na szklanym ekranie ogląda garstka widzów. W tej sytuacji trudno się dziwić, iż niektórzy działacze szukają spokojnej przystani w większych miastach.

W tym artykule dowiesz się o:

W Bydgoszczy już od jakiegoś czasu brakuje basketu na dobrym poziomie. Kilka lat temu padła nieudolnie zarządzana Start-Astoria, a obecnie w drugiej lidze doskonale radzą sobie zawodnicy KPSW Astorii. To jednak wciąż mało, bowiem parcie na ekstraklasową koszykówkę nad Brdą jest bardzo duże. Świadczy o tym chociażby liczba kibiców odwiedzających halę przy ulicy Królowej Jadwigi. Nadkomplet widzów na ostatnim pojedynku z Bonduelle Gniewkowo świadczy o tym, iż bydgoszczanie z chęcią oglądaliby basket na wysokim poziomie.

Ratusz i prezydent Dombrowicz na siłę wolą promować jednak nudną lekkoatletykę. Stąd między innymi wpompowano 70 milionów złotych w modernizację stadionu Zawiszy. Pytanie tylko, czy warto było? Lipcowe Mistrzostwa Świata Juniorów zakończyły się totalną klapą organizacyjną. Nie dość, iż trybuny obiektu przy ulicy Gdańskiej świeciły pustkami, to na dodatek połowę widowni stanowiła młodzież spędzona z okolicznych szkół, i to w czasie wakacji!

Dlatego ze sporym zdziwieniem przyjąłem informację o tym, iż spokojniej przystani w stolicy Pomorza i Kujaw szuka jeden z zespołów Polskiej Ligi Koszykówki. Ja z chęcią w swoim mieście ponownie oglądałbym spotkania najlepszych drużyn w kraju, ale wolę, aby wszystko odbyło się w sportowy sposób. W Bydgoszczy już przerabialiśmy sytuację z dzikimi kartami i różnymi fuzjami (vide Zawisza SA). Jak to się skończyło? Wszyscy wiemy.

Byłoby lepiej dla wszystkich, gdyby prezydent Dombrowicz wraz ze swoimi współpracownikami wsparł obecnych II-ligowców. Teraz nadarza się do tego doskonała okazja, bo szefowie Astorii szukają dobrego centra, a na to potrzebne są spore środki. Ponadto przyjemniej na parkiecie ogląda się też własnych wychowanków, niż przeciętnych Białorusinów, Amerykanów, Serbów i Chorwatów, którzy za pół roku wylądują na drugim krańcu Europy. Właśnie przywiązania i szacunku dla klubowych barw mogą zazdrościć Astorii działacze niejednej drużyny z Ekstraklasy. Dlatego bez sportowego awansu trudno będzie zbudować dobrą atmosferę wokół klubu. A przykładów na to w historii polskiego sportu mieliśmy już zbyt wiele.

Źródło artykułu: