NBA: Clippers o krok od finału!

East News
East News

Los Angeles Clippers zlali przed własną publicznością Houston Rockets i są już o krok od awansu do finału konferencji. Zespół Doca Riversa w serii do 4 wygranych prowadzi bowiem 3-1.

Houston, mamy problem! Podopieczni Kevina McHale'a źle zaczęli rywalizację, ale potem zdołali doprowadzić do wyrównania. Wydawało się, że Rakiety będą jeszcze walczyć i nie wszystko dla nich stracone. Tymczasem ekipa z Teksaku w obu meczach w Los Angeles nie miała nic do powiedzenia. Za pierwszym razem Houston przegrało różnicą 25 punktów. W ostatnim meczu różnica była jeszcze większa.
[ad=rectangle]
Trzeba powiedzieć wprost, że Clippers są w świetnej dyspozycji i znokautowali swojego przeciwnika. Zawodnicy Doca Riversa potrzebowali nieco czasu, ale kiedy już się rozkręcili w ofensywie, to byli praktycznie nie do zatrzymania. Tylko w trzeciej kwarcie udało im się powiększyć swój dorobek aż o 43 punkty.

Zespół z Miasta Aniołów trafił ponad 49 procent rzutów z gry, ale co się najbardziej rzuca w oczy, to... aż 63 wykonywane rzuty wolne. W tym elemencie Clippers radzili sobie raczej kiepsko, ale i tak trafili 37 prób. Dla porównania dodajmy, że Rakiety miały "tylko" 30 rzutów wolnych, z czego połowa z nich okazała się celna. Ogromna różnica wynika z przewinień, których dopuszczali się przyjezdni. Houston w całym meczu nieprzepisowo zatrzymało rywala aż 40 razy, w tym sześciokrotnie Dwight Howard, który z tego powodu musiał opuścić parkiet.

Poza tym w Clippers nie zawiedli liderzy. Znakomicie prezentował się DeAndre Jordan, z którym gracze McHale'a zupełnie nie potrafili sobie poradzić. 26-letni zawodnik był nad wyraz często faulowany i zdobył 26 punktów oraz zebrał aż 17 piłek. Świetnie spisał się też Blake Griffin, który dołożył 21 "oczek" i 8 zebranych piłek. W ogóle w ekipie z LA sześciu koszykarzy uzbierało przynajmniej 10 punktów. Uzbierali oni łącznie 105 "oczek", czyli więcej niż wszyscy zawodnicy Rakiet.

Houston istotnie miało problem. Nie tylko z faulami, ale również ze skutecznością. Mimo dogodnych okazji wielu graczy miało raczej przeciętną skuteczność. Do tego rezerwowi nie wnieśli wielkich zmian. Wprost przeciwnie - większość z nich prezentowała się kiepsko. Nic dziwnego, że goście skończyli tak marnie i są nad przepaścią. Rywalizacja przenosi się teraz do Teksasu, ale w zdecydowanie lepszej sytuacji są Clippers, którzy potrzebują tylko jednej wygranej, aby zameldować się w finale konferencji.

Los Angeles Clippers - Houston Rockets 128:95 (30:33, 30:21, 43:25, 25:16)
(Jordan 26, Griffin 21, Redick 18, Paul 15, Crawford 13, Rivers 12 - Harden 21, Ariza 18, Terry 16, Jones 10)

Stan rywalizacji: 3-1 dla Clippers

#dziejesiewsporcie: Dwie przewrotki w jednej akcji

Źródło: sport.wp.pl

Komentarze (6)
avatar
jaet
12.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Moim zdaniem to właśnie Clippersi, a nie GSW są kandydatami nr 1 do tytułu. 
avatar
TylkoWłókniarz
11.05.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No no Clippers w gazie. 
avatar
Blackfield
11.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Akurat Harden gra całkiem przyzwoicie. Brakuje gry Smitha i Brewera, którzy dobrze zagrali z Dallas. A to że Harden jest pyszny, to inna sprawa. Młody i głupi jeszcze...;) 
avatar
Blackfield
11.05.2015
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Te same panienki zlały twoje Dallas - gildę najemnijów, mega misz masz, który delikatnie mówiąc, nie wypalił :) a Clippers po ograniu Spurs i Rockets są kandydatem nr 1 w walce o tytuł! 
avatar
BlackBraDa
11.05.2015
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
No i gratulację, koniec z panienkami z Houston.