Thriller dla Atlanty Hawks! Powrót Johna Walla w cieniu trzeciej porażki Washington Wizards

East News
East News

Al Horford dobitką w samej końcówce zapewnił Atlancie Hawks arcyważne zwycięstwo nad Washington Wizards. Do gry powrócił John Wall, a dobre zawody rozegrał Marcin Gortat.

Marcin Gortat szybko zrehabilitował się po złym występie w czwartym spotkaniu półfinału Konferencji Wschodniej, notując tym razem 14 punktów, osiem zbiórek, cztery asysty i dwa bloki. Łodzianin spędził na parkiecie 35 minut, a w tym czasie umieścił w koszu 7 na 10 oddanych rzutów z gry. Dobrze radził sobie w ofensywie, ale w środę miał też kłopoty z upilnowaniem świetnie dysponowanego Ala Horforda. Gdy środkowy Hawks zaaplikował drużynie Polaka dobitkę na wagę zwycięstwa, Gortat przyglądał się wszystkiemu tylko z perspektywy ławki rezerwowych, ściskając kciuki za swoich kolegów. Randy Wittman desygnował do gry Nene Hilario.
[ad=rectangle]
Przystępując do decydującej odsłony, Washington Wizards przegrywali 62:63. Kto przewidziałby wtedy, iż Atlanta Hawks nie trafi do kosza przez ponad pięć pierwszych minut najważniejszej części meczu? Choć blisko 19 tysięczna publiczność nie mogła w to uwierzyć, tak właśnie się stało. Chaotyczną grę gospodarzy wykorzystali podopieczni Randy'ego Wittmana. Stołeczni pewnym krokiem zmierzali ku trzeciemu zwycięstwu w drugim etapie fazy play-off, prowadząc już nawet 73:64. Wtedy ich mechanizm, podobnie jak wcześniej Jastrzębi, kompletnie się zaciął.

Czarodzieje przestali czarować rywali i tym razem to ich błędy były konsekwentnie karcone. Skutecznym rzutem z dziewiątego metra Philips Arenę poderwał Kyle Korver, a chwilę później celnym trafieniem z samego rogu boiska popisał się Al Horford. Drużyna Mike'a Budenholzera zanotowała serię 14:0 i na niewiele ponad dwie minuty przed końcem wypracowała sobie pięć punktów zaliczki (78:73). I nagle bęc, kolejny zwrot akcji!

Paul Pierce przymierzył zza łuku, Marcin Gortat zmienił kiepsko spisującego się Nene Hilario i w newralgicznym momencie wykorzystał podanie od Johna Walla. Polak trafił rzut hakiem, doprowadzając do remisu po 78. Wizards stanęli jeszcze przed szansą objęcia prowadzenia, ale wówczas piłkę z rąk 37-letniego weterana wybił Kyle Korver. Perfekcyjny kontratak przeprowadził z kolei duet DeMarre Carroll - Al Horford.

Ta sytuacja podrażniła Pierce'a, który miał odegrać pierwszoplanową rolę w decydującym posiadaniu przyjezdnych. Po tym, jak Randy Wittman poprosił o przerwę, Czarodzieje idealnie wyegzekwowali jego zagrywkę. Ta mówiła o podaniu do rogu, gdzie miał czekać niepilnowany The Truth. Skrzydłowy urwał się obrońcy i z zimną krwią zaaplikował Hawks trafienie zza linii 7 metrów i 24 centymetrów!

Radość Wizards nie trwała długo. Co prawda Dennis Schröder nie zdołał trafić próby z dwutaktu, ale wspaniałą dobitką popisał się Al Horford. Środkowy przepchnął Nene, zebrał piłkę i sam na sam z koszem zadał stołecznym decydujący cios, wyprowadzając Jastrzębie na prowadzenie 3-2 w serii. - Początkowo w ogóle nie miałem być zaangażowany w tę akcję. Kiedy zobaczyłem piłkę w górze, po prostu tam pobiegłem - komentował bohater meczu. 28-latek zapisał na swoim koncie imponujące 23 punkty, 11 zbiórek i pięć bloków.

John Wall dostał zielone światło od lekarzy i ostatecznie wspomógł Wizards, przebywając na boisku 37 minut. Rozgrywający po dziesięciu dniach absencji skompletował 15 oczek, siedem asyst i cztery przechwyty, trafiając 7 na 16 oddanych rzutów z gry. Po pierwszym meczu serii wykryto u niego pięć złamań w ręce i na razie nie wiadomo, czy będzie mógł wystąpić w meczu numer sześć. Pierwszym strzelcem stołecznych był w środę Bradley Beal, autor 23 punktów. Nie licząc trzech celnych trójek Pierce'a, goście trafili tylko jeden rzut zza łuku.

Nie lepiej w tym elemencie spisywali się również Hawks, którzy chybili 17 na 22 oddane próby tego typu. Obie ekipy popełniły ponadto dużo strat - Wizards 19, a gospodarze aż 23. Horforda wspierali między innymi Jeff Teague i Paul Millsap, którzy zdobyli po 14 oczek. - Jesteśmy szczęśliwi, ale rozumiemy, że to tylko jeden mecz - przyznał środkowy Jastrzębi. Szósty mecz serii odbędzie się w nocy z piątku na sobotę o godzinie 1:00 czasu polskiego. Jeżeli Wizards przegrają w Verizon Center, zakończą swój udział w sezonie 2014/2015.

Atlanta Hawks - Washington Wizards 82:81 (23:19, 18:28, 22:15, 19:19)

Hawks: Horford 23, Millsap 14, Teague 14, Carroll 10, Muscala 8, Schroder 6, Antic 4, Korver 3, Bazemore 0.

Wizards: Beal 23, Wall 15, Gortat 14, Pierce 11, Nene 9, Porter 9, Gooden 0, Sessions 0.

Stan rywalizacji: 3-2 dla Atlanty Hawks

Komentarze (10)
avatar
sir
14.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
cyk211
14.05.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dlaczego Humphries nic nie gra, grał dobrze w sezonie zasadniczym, a w play-off w ogóle nie dostaje szans. Nene to istna tragedia, to co zrobił w ostatniej akcji, to był jakiś żart, tak sobie d Czytaj całość
avatar
Lekarz Medycyny
14.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zychuu
14.05.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ten mecz to był gwoźdź do trumny Randy'ego Wittmana na stanowisku trenera. Nie od dziś wiadomo, że NENE w obronie to nieruchawa kłoda a i o zbiórki nie walczy tak jak dawniej nie ma nawet porów Czytaj całość
avatar
kibic_1liga
14.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
moze dlatego nene ze przez caly mecz horford wozil marcina i zrobil z niego plakat na pierwsza strone. czyli to samo co z nene tylko "ciut"efektowniej. szkoda porazki...jestem za washingtonem, Czytaj całość