John Turek: Nie możemy szukać usprawiedliwień

Dobry występ amerykańskiego środkowego nie pomógł Rosie w pokonaniu Energi Czarnych i postawieniu kropki nad "i" we własnej hali. - Popełniliśmy masę błędów i strat - podkreśla center.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
W niedzielne popołudnie Rosa stanęła, po raz drugi z rzędu, przed szansą postawienia kropki nad "i" w rywalizacji o brązowe medale. Tak jak przed rokiem, z Treflem Sopot, tak i teraz, w walce z Energą Czarnymi, znajdowała się w bardzo dobrej sytuacji. Wygrała bowiem mecz na wyjeździe i przed własną publicznością mogła osiągnąć historyczny sukces. Tak się jednak nie stało - porażka 75:77 oznacza, że o wszystkim zadecyduje środowe starcie w Słupsku.
- Ten mecz pokazał, że koszykówka to gra przede wszystkim serii punktowych - zwrócił uwagę John Turek. Po pierwszej kwarcie jego zespół prowadził bowiem 30:14. Przy zejściu do szatni przegrywał już jednak jednym punktem. - Świetnie rozpoczęliśmy to spotkanie, zbudowaliśmy przewagę po pierwszej części. Potem jednak stanęliśmy, a rywale zaczęli się rozkręcać. Trafiali wiele rzutów, zaś my popełnialiśmy masę błędów i strat, co przyjezdni błyskawicznie wykorzystywali - podkreślił.Radomianie zgubili piłkę aż 17 razy, przy 12 stratach przeciwników. - Jeżeli chcemy myśleć o brązowych medalach, musimy wyeliminować te straty i zagrać z dużo większą koncentracją - zaznaczył środkowy.
Na niewiele zdał się dobry występ Turka Na niewiele zdał się dobry występ Turka
Amerykanin bardzo dobrze spisał się w niedzielnym pojedynku, zdobywając 16 "oczek" w trakcie blisko 23,5 minuty spędzonych na parkiecie. Zanotował skuteczność 6/11 z gry i 4/6 z linii osobistych. Miał pięć zbiórek. Nie wystarczyło to jednak do pokonania Czarnych Panter.

W drugiej połowie gospodarze spudłowali wiele prostych, wydawałoby się, rzutów. - Trudno mi powiedzieć. Być może liczyliśmy na to, że będziemy faulowani przez zawodników ze Słupska. Czasami się zdarza, że nie trafiasz kilku łatwych rzutów. Nie chcę jednak szukać jakichkolwiek usprawiedliwień - spudłowaliśmy to, co powinno wpaść do kosza - odpowiedział 32-latek, zapytany o przyczynę takiego stanu rzeczy.

W bardzo ważnych momentach podopiecznych Wojciecha Kamińskiego skarcił, już po raz kolejny, Mantas Cesnauskis, najskuteczniejszy koszykarz w szeregach gości (19 punktów). - Mantasowi dobrze gra się przeciwko naszej drużynie. Musimy zrobić wszystko, aby w środę ograniczyć poczynania jego i kolegów. Wtedy będziemy mogli cieszyć się z trzeciego miejsca - zakończył John Turek.

Do trzeciego, decydującego spotkania pomiędzy Czarnymi a Rosą dojdzie w najbliższą środę o godz. 18:30.

Jerel Blassingame: Uprawiam trash-talking ze wszystkimi zawodnikami

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×