Chevon Troutman: Spłaciłem swój dług

Chevon Troutman miał poważny, całkowicie niesportowy zakręt podczas tego sezonu, który kosztował go skrócenie kontraktu, ale jak sam przyznaje - zaufanie dane po raz drugi spłacił z nawiązką.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
- Co to za uczucie, człowieku! - cieszył się tuż po zdobyciu mistrzostwa Chevon Troutman, amerykański skrzydłowy Stelmetu Zielona Góra. - Nie wiem jak to wszystko opisać, ale muszę po prostu powiedzieć, że mieliśmy pewien plan na ten sezon i... dzisiaj ten plan jest zrealizowany! Jesteśmy mistrzami!
Troutman nie był kluczową postacią zielonogórskiego zespołu w finałowej serii z PGE Turowem Zgorzelec, lecz na pewno nie można powiedzieć, że przeszedł obok finału. Często jako postać drugiego planu, nie szczędził jednak twardej walki, był zaangażowany niezależnie od liczby minut, a trafiając cztery z 12 swoich trójek z całego sezonu właśnie w finale z pewnością zaskoczył trenera Miodraga Rajkovicia.

- Jedynym moim celem, jedyną przyczyną, dla której podpisałem kontrakt ze Stelmetem, była chęć zdobycia mistrzostwa Polski. Jak to mówią: tylko zwycięzcy się liczą. Za kilka lat nikt nie będzie pamiętał tych, którzy byli drudzy, dlatego jestem dumny ze swojego zespołu. I czuję się jak wybrany. Pomyśl ilu zawodników jest na świecie, a ilu z nich jest mistrzami? - powiedział Amerykanin, a zapytany o kluczowy moment finału, bez wahania wskazał na mecz numer trzy.

- Wtedy wygraliśmy pojedynek w bardzo trudnych warunkach. Różnicą zaledwie trzech punktów. Gdybyśmy przegrali tamten mecz, gdyby Mardy trafił na dogrywkę, to powiem ci, że sam nie wiem jak to wszystko by się skończyło. Na szczęście okazaliśmy się lepsi, złapaliśmy pewność siebie i w kolejnych trzech meczach to my dyktowaliśmy warunki - opowiadał Troutman, który w trakcie sezonu miał bardzo poważny, całkowicie niesportowy zakręt - jazdę samochodem pod wpływem alkoholu.

W Zielonej Górze debatowano wówczas nad przyszłością Amerykanina i choć ostatecznie dano mu drugą szansę, koszykarz poniósł konsekwencje - do roku skrócono jego dwuletni kontrakt. Z owej drugiej szansy jednak skorzystał i dług zaciągnięty w klubie spłacił.

- Niezależnie od jakiejkolwiek sytuacji, zawsze trzeba pozostawać silnym mentalnie. I choć wiem, że w pewnym momencie nadszarpnąłem zaufania w oczach moich kolegów, trenerów i kibiców, dzisiaj cieszę się, że mogłem dać z siebie wszystko i w ten sposób podziękować tym, którzy zaufali mi po raz drugi oraz spłacić swój dług - skomentował doświadczony skrzydłowy, dodając - Bardzo bym chciał zostać tutaj na kolejny sezon, ale wiem, że to nie będzie łatwe. Zrozumiem jednak, gdy będę musiał szukać dla siebie innego miejsca.

Mardy Collins: Tym razem bardzo chciałem być mistrzem

Czy Stelmet powinien zatrzymać w składzie Chevona Troutmana?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×