Warriors mają sposób na LeBrona?

Golden State Warriors w czwartym meczu finałów zmienili strategie w kryciu LeBrona Jamesa, co przyniosło im oczekiwany efekt.

Piotr Szarwark
Piotr Szarwark

Jeszcze przed rozpoczęciem finałowej serii wiele mówiło się o tym, jak Golden State Warriors powinni zachowywać się w obronie przeciwko LeBronowi Jamesowi, na którym miała opierać się cała ofensywa Cleveland Cavaliers. Wojownicy zdecydowali się nie podwajać najlepszego gracza w ekipie rywali, pozwolili mu rzucać i punktować, ale z drugiej strony starali się nie dopuszczać pozostałych zawodników do czystych pozycji rzutowych.

- Oddawał naprawdę trudne rzuty, które staraliśmy się bronić, ale musieliśmy żyć z jego rzutami i z jego 40 punktami, bo czuliśmy, że pozostali gracze nie mieli wpływu na to, co się dzieje na parkiecie - mówił Andrew Bogut po pierwszym, wygranym przez Warriors meczu.

Efekt? Średnio 41 punktów LBJ-a w pierwszych trzech spotkaniach i 2-1 w serii dla Cavaliers. Warriors potrzebowali więc usprawnień w swojej grze przed czwartą potyczką i kluczowe tyczyło się właśnie podejścia do Jamesa. Ofensywa ekipy ze wschodu wciąż opierała się przede wszystkim na izolacjach LeBrona, ale ten nie miał już tyle swobody, bo podopieczni Steve'a Kerra zdecydowali się go podwajać i zrozumieli, że to powstrzymanie 30-latka może być zdecydowanie bardziej efektywną strategią.

Postanowili po prostu, by większą odpowiedzialność za wynik wzięli inni gracze, którym podwajany LeBron miał odgrywać piłki. Garściami korzystał z tego Timofej Mozgow i zakończył rywalizacje z  28-punktowym dorobkiem (rekord kariery), ale tego nie potrafili wykorzystać strzelcy: Iman Shumpert, J.R. Smith i Matthew Dellavedova. Wszyscy trzej trafili zaledwie siedem z 35 rzutów (20%). James natomiast zdobył 20 oczek, oddał najmniej rzutów w meczu tej serii, ale i przez podwojenia jego podania do kolegów nie zawsze były dokładne.

Po pewnym zwycięstwie Warriors w tym spotkaniu i doprowadzeniu do 2-2, już w zupełnie innym tonie niż Bogut wypowiadał się Draymond Green. - Na koniec dnia chcesz, żeby to Mozgow cię pokonał. Bierzesz te szansę i oddajesz tę możliwość dla Mozgowa, bo to lepsze niż dać ją LeBronowi. Timofej rozegrał bardzo dobre zawody, ale my byliśmy w stanie spowolnić Jamesa i to zadziałało na naszą korzyść - przyznał.

Golden State Warriors tym samym znaleźli wydaje się korzystniejszą drogę i prawdopodobnie będą nią podążać w kolejnym meczu. Oczywiście, Cavaliers mogą zburzyć ich plan, jeśli tylko obwodowi zaczną trafiać swoje rzuty. Ostatecznie na tym polega koszykówka. Piąte starcie finałów w nocy z niedzieli na poniedziałek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×