Arkadiusz Lewandowski: Milicić robi różnicę

- Jesteśmy bardzo zadowoleni z drużyny, którą zbudowaliśmy, ale też wiemy, że teraz trzeba się dobrze przygotować do sezonu, ciężko pracować, solidnie zgrywać i mocno wejść w sezon - mówi prezes Anwilu Włocławek, Arkadiusz Lewandowski.

Transferem Zane'a Knowlesa w miniony wtorek Anwil Włocławek zakończył budowę składu na sezon 2015/2016. W drużynie postawiono głównie na doświadczonych zawodników, lecz wspomniany Bahamczyk będzie jednym z najmłodszych graczy. 23-latek ma jednak od kogo uczyć się poważnej koszykówki. Klubowi udało się sprowadzić postaci znane i cenione w koszykówce europejskiej, m.in. Chamberlaina Oguchiego i David Jelinka.

- Myślę, że kibice mogą być zadowoleni ze składu, który udało nam się zbudować. Nie wiem czy zatrudniliśmy "gwiazdy", nie czas dziś używać takich słów, niemniej ostatnie sukcesy Chamberlaina Oguchiego - mistrzostwo Afryki czy wybór na MVP turnieju - czy dotychczasowa kariera Davida Jelinka stawiają ich w hierarchii zawodników Tauron Basket Ligi bardzo wysoko. I bardzo dobrze, że tacy gracze są w naszym zespole, bo chodzi o to, aby sponsorom i kibicom sprawiać satysfakcję - mówi prezes klubu, Arkadiusz Lewandowski.

Anwil szybko rozpoczął budowę składu na nowy sezon. Trener Igor Milicić podpisał kontrakt na początku czerwca, a już po kilkunastu dniach Anwil wzmocniła dwójka zawodników: Kamil Łączyński i Bartosz Diduszko, natomiast na początku lipca drużyna została wzmocniona pierwszym obcokrajowcem, Rosjaninem Fiodorem Dmitriewem. I choć od pierwszego transferu do ostatniego minęło ponad 10 tygodni, obecnie można powiedzieć, że we Włocławku skład jest bardzo obiecujący. Tym bardziej obiecujący, gdy weźmie się pod uwagę okoliczności z ostatnich kilku miesięcy: przeciętny budżet na zespół, zadłużenie klubu i brak gry w play-offach w ostatnim sezonie.

- Nasz budżet nie różni się od zeszłorocznego, czyli nadal jest przeciętny jak na warunki polskiej ekstraklasy - mówi Lewandowski, dodając - Jaka jest zmiana gdy porównać ten czas budowy zespołu do poprzedniego? Zasadniczo reguły budowania drużyny nie zmieniły się. Nieustanny przegląd rynku, ogromna praca trenerów Śledzińskiego i Woźniaka, mamy Synergy (specjalny program scoutingowy - przyp. M.F.), mamy rozliczne kontakty z agentami na świecie. Co zrobiło różnicę? Milicić. I jego odwaga w konstruowaniu zespołu wedle wspólnie przyjętej filozofii. Ale co z tego wyniknie, musimy poczekać do gier sezonu - dodaje sternik klubu.

Anwil obecnie trenuje w niepełnym składzie, ale wkrótce kadra pracująca w Hali Mistrzów powiększy się. W piątek do drużyny dołączy Dmitriew, w niedzielę przyleci Knowles, a na początku przyszłego tygodnia zjawi się Oguchi. Choć obecnie koszykarska Polska zadaje sobie pytanie, czy Nigeryjczyk ostatecznie wyląduje we Włocławku, czy jednak inny klub wykupi jego kontrakt.

- Oguchiego oczekujemy na początku przyszłego tygodnia i choć wszyscy wiedzą o możliwości wykupienia kontraktu gracza, na ten moment przygotowujemy się normalnie i czekamy na realizację ustaleń zawartych w kontrakcie z nim zawartym. Trener Milicić jest w codziennym kontakcie z Nigeryjczykiem, rozmawiali także podczas AfroBasketu i dla nas w tej materii nie ma żadnej zmiany - tłumaczy Lewandowski.

Kilka miesięcy temu klub stwierdził, że celem zespołu Igora Milicicia jest awans do play-offów. Gdy drużyna znajdzie się w czołowej ósemce ligi, wówczas automatycznie rozgrywki zostaną uznane za sukces, a kontrakty z trenerem i kilkoma zawodnikami ulegną przedłużeniu.

- Cel się nie zmienia, celem jest ósemka, bo takie są założenia właścicieli klubu. Mamy grać koszykówkę przyjemną dla oka, awansować do play-off, a w play-off to już "Pan Bóg kule nosi". Słyszałem opinie, że mamy trzeci skład ligi jeśli chodzi o dobór polskich zawodników, słyszałem, że grają u nas sensacyjni obcokrajowcy... Owszem, jesteśmy bardzo zadowoleni z drużyny, którą zbudowaliśmy, ale też wiemy, że teraz trzeba się dobrze przygotować do sezonu, ciężko pracować, solidnie zgrywać i mocno wejść w sezon. Na chwilę obecną jest tyle niewiadomych, że nie ma co prognozować przyszłości - kończy prezes klubu.

Źródło artykułu: