ME 2015: Walczą o ogromny sukces

Włosi i Izraelczycy po wielu latach mogą dołączyć do europejskiej czołówki. Zwycięzca tego spotkania będzie mógł mówić o sporym sukcesie. Wcześniej nikt nie stawiał na te drużyny. Faworytem wydają się gracze z Półwyspu Apenińskiego.

W tym artykule dowiesz się o:

Nadspodziewanie dobrze poradzili sobie w fazie grupowej Izraelczycy. Zespół Ereza Edelsteina był skreślany przez wielu ekspertów. Były jednak ku temu solidne argumenty. Wszakże drużyna została mocno osłabiona i nie przyjechała na mistrzostwa Europy w najsilniejszym zestawieniu.

Izrael udowodnił jednak, że nawet w okrojonym składzie może być naprawdę groźny. Dotychczas podopieczni 54-letniego szkoleniowca tylko raz spisali się poniżej oczekiwań - przegrali po dogrywce z Bośnią i Hercegowiną, mimo że w pewnym momencie prowadzili kilkunastoma punktami.

W starciu z Francuzami wywiesili "białą flagę", gdyż trzech liderzy w ogóle nie pojawili się na parkiecie. Tymi liderami są koszykarze "obwodowi" - Omri Casspi, Lior Eliyahu i Gal Mekel. Wymieniony tercet w każdym meczu zdobywa przeciętnie aż 47,3 punktu. Słabszą stroną Izraelczyków jest walka w strefie podkoszowej, co z pewnością spróbują wykorzystać ich rywale.

To zapewne zadania dla Andrei Bargnaniego. 30-letni koszykarz jest bardzo dobrze znany polskim kibicom, gdyż w ostatnim sezonie grał dla Anwilu Włocławek. W tym klubie prezentował się jednak przeciętnie lub nawet kiepsko. Inaczej jest w reprezentacji Włoch, gdzie radzi sobie naprawdę przyzwoicie.

Nie on jest jednak liderem w zespole Simone Pianigianiego. Znakomicie na mistrzostwach Europy grają Danilo Gallinari i Marco Belinelli. Nie będzie sporym nadużyciem, jeśli powiemy, że wymieniony duet zapewnił swojej ekipie awans do 1/8 finału. W fazie grupowej obaj grali naprawdę świetnie.

Początek meczu w niedzielę o godz. 18.30

Komentarze (1)
avatar
Carlos93
13.09.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No, Panie Ostrowski, o ile mnie pamięć nie myli (a jeszcze jestem dość młody, więc chyba nie) to w poprzednim sezonie w Anwilu grał Andrea Crosariol, nie Andrea Bargnani. Gdyby tak było jak Pan Czytaj całość