Śmierć legendarnego koszykarza NBA. Moses Malone wyprzedził samego Jordana

Mało kto go traktował jak gwiazdę. Kiedy spojrzymy jednak na jego osiągnięcia, zobaczymy, że słynni środkowi - O’Neal, Olajuwon czy Robinson - mogli tylko pomarzyć o tym, co Malone wyczyniał pod koszem.

Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk

Moses Malone całą karierę był niedoceniany. Dziwnie to brzmi, bo mówimy o koszykarzu, który 12 razy wystąpił w Meczu Gwiazd i trzy razy był wybierany najlepszym zawodnikiem sezonu zasadniczego, a w 1983 roku z Philadelphia 76ers zdobył mistrzostwo.

W latach 1979-1987 średnio zdobywał 25,5 pkt i 14,1 zb. na mecz. Od tego czasu NBA miała wielkie podkoszowe gwiazdy - Dawida Robinsona, Pata Ewinga, Dikembe Mutombo, Hakeema Olajuwona, Shaqa O’Neala, Alonzo Mourninga. Żaden nie osiągnął wyników Malone’a w jednym chociażby sezonie. Od 1981 roku pięć razy z rzędu był najlepiej zbierającym ligi.

W 1996 roku został wybrany do galerii 50 najlepszych zawodników w historii NBA. Grał do 39. roku życia. spędzając na parkietach dwadzieścia sezonów. Występował w ABA (mniejsza liga założona jako konkurencja do NBA, "wchłonięta”" przez NBA w 1976 roku), w sumie zmieniał kluby aż siedem razy. Karierę skończył w 1995 roku w San Antonio Spurs.

Poszedł do "cyrku"

Zmarł w niedzielę 13 września w hotelowym łóżku w Norfolk, prawdopodobnie na zawał serca. Miał wystąpić w golfowym turnieju gwiazd, na imprezie charytatywnej dla samotnych matek. Kiedy się nie pojawił, obsługa wreszcie zapukała do jego pokoju. Już nie oddychał.

Calvin Murphy, były koszykarz NBA i przyjaciel Malone’a: - Jeszcze wieczorem razem śmialiśmy się i żartowaliśmy. Nie miał żadnych problemów. Pożegnaliśmy się słowami "do zobaczenia na śniadaniu".

Dziennikarze podkreślają, że Malone poświęcił naukę, aby grać w koszykówkę. Nie do końca jest to prawda, bowiem liga ABA ściągała zawodników prosto ze szkół, obiecując im wielkie pieniądze, czego nie wolno było robić działaczom NBA. Malone miał grać na uniwersytecie w Maryland, ale prosto ze szkoły średniej w rodzinnym Petersburgu (stan Wirginia) przeszedł do Utah Stars, kiedy dostał od nich ofertę w 1974 roku. Stamtąd dostał się do NBA.

Początek miał mało udany - Bufallo Braves po dwóch meczach oddali go do Houston Rockets, gdzie spędził sześć lat. Patrzono na niego z ciekawością, bo zdobywał prawie 19 pkt i miał ponad 14 zbiórek w każdym meczu podczas gry dla Stars, ale też z nieufnością, bo ABA miała w sobie coś z cyrku.

W Teksasie doceniali jego podkoszową dominację, płacili mu 2 mln dolarów rocznie, jednak znowu było jakieś "ale". Był wielką gwiazdą, jednak m.in. przegrane finały w 1981 roku przekonały działaczy do zmian. Oddali go do Philadelphia 76ers. W tym klubie w pierwszym roku sięgnął po mistrzostwo, kiedy 76ers rozbili w finale 4-0 Los Angeles Lakers. Malone wreszcie doczekał się szacunku, o czym marzył od początku kariery i o czym mówił w wywiadzie dla "Sports Illustrated" w 1982 roku.

Po drugiej stronie, w Lakers, grał Kareem Abdul-Jabbar, czyli absolutna legenda NBA. Ich pojedynki były ozdobą finałów. Od 1985 roku kariera Malone’a zaczęła jednak zwalniać. Kolejne kluby, dalej bardzo dobre, choć obniżające się średnie zdobytych punktów i zebranych piłek, kontuzja kręgosłupa. Udało mu się osiągnąć przeciętnie 20,3 pkt i 12,3 zb. na mecz przez wszystkie lata gry w NBA, to imponujący wynik. Jedyną rysą jest "tylko" jeden tytuł mistrzowski

"Harvard" i "Yale"

Eksperci podkreślali, że nie miał wielkiego talentu. Raczej ogromną determinację i pracowitość, co pozwoliło mu wejść na szczyty NBA. Mierzył 208 cm, był prekursorem współczesnego środkowego, zyskując przewagę dzięki ruchliwości pod koszem przeciwnika.

Charles Barkley, były słynny skrzydłowy, zaczynał przygodę z NBA w Filadelfii w 1984 roku pod opieką Malone’a. Nazywał do "Tatą", - Nigdy nie rozumiałem, dlaczego poświęcał tyle uwagi tłustemu, leniwemu dzieciakowi z Auburn, opiekował się nim i uczył tylu rzeczy. Tak mi właśnie powiedział ze śmiechem, kiedy zapytałem się, czemu mniej gram - że jestem gruby i za mało pracuję. Mam nadzieję, że widział, jak wielkim szacunkiem go darzyłem - powiedział Barkley po śmierci legendarnego koszykarza. Ci dwaj robili niesamowitą atmosferę w szatni. Koledzy wspominali, że potrafili przez 30 minut naśmiewać się z siebie.

Poza boiskiem Malone był cichy i spokojny. - Nigdy nie znałem kogoś bardziej uprzejmego. Nigdy o nikim nie powiedział złego słowa. Takich ludzi chciało się spotykać - powiedział inny jego kolega z boiska, Dominique Wilkins.

Malone studiów nie skończył, ale miał ambicję, żeby na uczelnię wysłać dwóch swoich synów - Mike’a i Mosesa Juniora. Kiedy przychodził do szatni 76ers, przedstawiał chłopców jako "Harvard" i "Yale", bo tam planował ich wysłać. Nie był święty - żona rozwiodła się z nim w 1992 roku, kiedy oskarżyła go o emocjonalne znęcanie się (mało precyzyjny zarzut) i zdradę (precyzyjny zarzut).

W pewnej kwestii wyprzedził nawet Michaela Jordana. Na początku lat osiemdziesiątych niemal wszyscy czołowi koszykarze NBA grali w butach firmy Converse. Malone cenił jednak wyżej Nike’a i podpisał z nimi umowę. Mało kto jednak o tym pamięta, a jeśli myślimy o Nike, to przychodzi nam na myśl nazwisko legendarnego zawodnika Chicago Bulls, a nie podkoszowego z 76ers.

- Taki zawsze był - niedoceniany. Na boisku wyglądał, jak gdyby chciał wszystko osiągnąć jak najprostszymi środkami, ale był mistrzem. Nie robił wokół siebie szumu, nie udzielał się w mediach, my wiedzieliśmy jednak, że jest znakomity - powiedział Maurice Cheeks, jego dawny kolega z NBA.

Krzysztof Gieszczyk

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×