Javier Mojica: Trudny mecz

Portorykański rzucający obrońca Javier Mojica to obecnie piąty strzelec ligi, a także jedna z największych gwiazd całych rozgrywek. Choć w ostatnich trzech spotkaniach koszykarz AZS Koszalin nie prezentował wysokiej formy, przed meczem z Anwilem Włocławek zapowiada powrót do lepszej dyspozycji.

Kiedy działacze AZS Koszalin w lecie zaprezentowali kibicom najnowszy nabytek klubu w postaci portorykańskiego zawodnika, wielu sceptycznie podchodziło do tego transferu. Zapowiadany na pierwszą strzelbę, Javier Mojica szybko przekonał fanów w Koszalinie, że może być prawdziwym liderem zespołu. Nie sprawdziło się tylko jedno. Sternicy klubu zapowiadali, że Portorykańczyk z powodzeniem może grać na wszystkich trzech pozycjach obwodowych, lecz rzeczywistość okazała się nieco inna. Mojica najlepiej czuje się bowiem, mając piłkę w rękach i kończąc wiele akcji samodzielnie. Stąd jego średnia 16,3 punktu w każdym meczu, przy skuteczności 44 procent z gry, daje mu piątą lokatę w lidze.

W ostatnim czasie jednak koszykarz z Portoryko nieco spuścił z tonu, co przełożyło się na słabszą dyspozycję zespołu. W poprzednich trzech meczach 24-latek notował zaledwie 9 punktów, niecałe 4 zbiórki i tylko jedną asystę, zaś AZS przegrał dwa z trzech minionych spotkań. - Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale czasami po prostu jest tak, że gracz ma lepsze i gorsze momenty. To na pewno nie jest kwestia psychiki, a raczej sfery czysto fizycznej. Dlatego cały czas ciężko pracuję na treningach, by powrócić do dawnej formy - twierdzi zawodnik, który nie potrafi dokładnie wyjaśnić przyczyn swojego słabszego okresu. - Zdaję sobie sprawę, że jak gram słabiej, to i drużynie nie idzie. Dlatego ostatnio na treningach bardziej przyłożyłem się do swoich rzutów i mam nadzieję, że to zaprocentuje. Wspomnieć należy, iż jedna z porażek była szczególnie bolesna - przeciwko odwiecznemu rywalowi, Kotwicy Kołobrzeg u siebie.

Najlepszy strzelec koszalinian wie jednak doskonale, co, poza jego własną niedyspozycją, było przyczyną ostatnich przegranych. - Nasza obrona była dziurawa jak szwajcarski ser. Jeśli chce się myśleć o zwycięstwach w tej lidze, defensywa musi być twarda jak skała. Grając twardo w obronie unika się tego, że przeciwnik zbiera piłki w ataku - mówi Mojica, dodając jeszcze jakby od niechcenia. - No i oczywiście musimy trafiać otwarte rzuty… bez tego też ani rusz..

Okazją do poprawy dla Portorykańczyka będzie najbliższy mecz przeciwko Anwilowi Włocławek. W pamięci gracza cały czas jest mecz z pierwszej części rundy zasadniczej, który podopieczni trenera Jeffa Nordgaarda wygrali 79:64. Śledząc codzienne doniesienia w prasie czy Internecie, koszykarz zdaje sobie sprawę, że niedzielne spotkanie będzie zgoła inne. - Anwil to bardzo mocna drużyna. I co najważniejsze - zupełnie inna, niż ta, z którą mierzyliśmy się kilka miesięcy temu - tłumaczy Mojica, wyszczególniając kilka zmian. - Zauważyłem, że włocławianie grają teraz dużo lepiej jako drużyna. Stanowią naprawdę solidny monolit i każdy z zawodników prezentuje wysoki poziom. Z pewnością będzie trudno ich pokonać, szczególnie, że ostatnio dołączył do nich świetny strzelec - Tommy Adams.

Mimo respektu do rywala, w głowie mierzącego 190 cm tli się już pewien plan, jak pokonać Anwil. - Nie możemy pozwolić im rzucać z otwartych pozycji. Anwil to naprawdę utalentowany strzelecko zespół. Jeśli zaczną trafiać z dystansu, będziemy w dużych opałach. Tym bardziej, że, jak już powiedział przed momentem, mają nowego strzelca w postaci Adamsa. Mojica przyznaje jednak, że poza najnowszym nabytkiem włocławian, nie zna podopiecznych Igora Griszczuka. - Nie kojarzę niestety innych graczy Anwilu. Cóż, trener Nordgaard przygotowuje nas do każdego meczu osobno, właśnie pod kątem przeciwnika. Naszym celem jest miejsce w pierwszej czwórce pod koniec sezonu zasadniczego, więc jeśli naprawdę chcemy to osiągnąć - tylko ta droga jest słuszna. Jedno jest pewne - czeka nas trudny mecz - kończy najskuteczniejszy gracz w ekipie amerykańskiego szkoleniowca.

Źródło artykułu: