Piotr Ignatowicz: Harris zostaje. Poziom Tatuma jak na razie niewystarczający

- Poziom, który prezentuje teraz Cameron Tatum nie jest wystarczający. Tak samo zaczynał jednak Harris. Na początku wydawało nam się, że potrafi zdecydowanie za mało, a z czasem zaczął robić widoczny progres - mówi Piotr Ignatowicz, trener Turowa.

WP SportoweFakty: Przygotowania do sezonu są już na ostatniej prostej. Jednym z ostatnich egzaminów był turniej we Wrocławiu. Czy Pański zespół go zdał?

Piotr Ignatowicz: Szczerze? Mamy sporo materiału do analizy. Jest dużo elementów, które musimy poprawić. Trzeba jednak przyznać, że nękają nas spore problemy kadrowe. Ciężko nam się gra, gdy cały czas ktoś odpada, a ktoś inny wraca. We Wrocławiu musieliśmy radzić sobie bez Filipa Dylewicza, Denisa Krestinina i Tomka Prostaka. Mateusz Kostrzewski, który miał krótką przerwę spowodowaną drobnym urazem, zaraz po powrocie na parkiet musiał z przymusu grać na pozycji nr 4. Z kolei Jakub Karolak nadal czuje się trochę niepewnie. Patrząc przez pryzmat naszych problemów można być więc usatysfakcjonowanym, ale patrząc zaś na niektóre fragmenty gry, to pojawia się też zmartwienie.

W okresie przedsezonowym rywalizowaliście nie tylko z zespołami zagranicznymi, ale także z drużynami z którymi wkrótce będziecie walczyć o punkty Tauron Basket Ligi. Jak na ich tle prezentuje się Turów?

- Trenerzy różnie podchodzą do tych pojedynków. Nie zawsze istotny jest puchar o który się gra. Niektóre mecze przez nas rozgrywane były po prostu zamknięte dla publiczności. Graliśmy bez jakiejkolwiek stawki po to aby przećwiczyć niektóre warianty. Te wyniki tak naprawdę nic nie znaczą. Niektóre zespoły jednego dnia wygrywają, a gdy po raz kolejny spotykają się z tym samym rywalem, to pojawia się niemalże identyczna różnica punktowa tylko, że na ich niekorzyść. Drużyny nie grają po prostu jeszcze w pełnych składach. Część zawodników wróciła dopiero z EuroBasketu więc te wyniki ciężko jest ze sobą porównywać i brać je pod uwagę. Aczkolwiek wiele fragmentów jest poddawanych przez nas wnikliwej analizie.

Pomówmy więc o celach PGE Turowa na zbliżające się rozgrywki. Gdy obejmował Pan funkcje pierwszego szkoleniowca zgorzeleckiego zespołu to mówiono co prawda o niższym budżecie, ale podtrzymywano również, że cele będą bardzo porównywalne. Czy w takim razie walka o medale mistrzostw Polski będzie celem nadrzędnym?

- Na pewno będziemy starali się walczyć o zwycięstwo w każdym meczu. Gołym okiem widać czego nam brakuje, ale my musimy się skupić nad tym, czym aktualnie dysponujemy i starać się aby ten zespół wyglądał jak najlepiej. Na pewno czeka nas trudny sezon i dużo pracy z nim związanej. Mamy sporo młodych zawodników i obcokrajowców, którzy w swoich karierach nie grali jeszcze na tym poziomie. Dla innych jest to zaś dopiero pierwsza wizyta w Europie. Oczywiście, że zaszły spore zmiany w porównaniu do tego, co było, ale i tak mamy duży potencjał. W niektórych meczach było widać naprawdę fajne fragmenty. Wierzę, że jak będziemy już trenować w pełnym składzie, to nasza gra będzie wyglądać naprawdę nieźle. Na to potrzeba jednak jeszcze trochę poczekać.

Piotr Ignatowicz liczy na udany sezon PGE Turowa Zgorzelec
Piotr Ignatowicz liczy na udany sezon PGE Turowa Zgorzelec

Wiemy już, że Damontre Harris pozytywnie przeszedł testy i zostanie w zespole na zbliżający się sezon. Czy Cameron Tatum również przywdzieje koszulkę wicemistrzów Polski na dłużej?

- Tatum cały czas jest na testach i zobaczymy, czy jego gra będzie szła w lepszym lub gorszym kierunku. Na pewno ten poziom, który obecnie prezentuje nie jest dla nas wystarczający. Wymagamy od niego trochę więcej. Tak samo zaczynał jednak Harris. Na początku wydawało nam się, że potrafi zdecydowanie za mało, a z czasem zaczął robić widoczny progres. Tak jak wszystkim zdarza mu się jeszcze popełniać błędy, ale jest młodym zawodnikiem, który cały czas się uczy. Zadecydowaliśmy jednak, że zostaje z nami. Jeżeli chodzi o Tatuma to jeszcze zobaczymy. Musimy się zastanowić. Gdyby nas do siebie nie przekonał, to na pewno będziemy szukać kogoś innego na jego miejsce.

Na czym polega więc obecnie problem Tatuma? Jakie są największe mankamenty jego gry?

- Na tym, że jest cały czas poza systemem gry. Ciężko mu się wdrożyć w nasz zespół. Na pewno łatwiej przychodzi to zawodnikom wysokim ponieważ ich gra opiera się na zupełnie innych zasadach. Mają oni przed sobą proste założenia, które trzeba tylko poprawnie wykonywać. Niższy zawodnik podejmuje natomiast więcej samodzielnych decyzji. Tatum nie dysponuje takim doświadczeniem jakie ma np. Daniel Dillon. Ciężej jest mu wyczuć tą grę. W jego przypadku nie chodzi nawet o umiejętności, ale bardziej o możliwość gry w europejską, systemową koszykówkę. Musi indywidualnie się w tym odnaleźć, ale w taki sposób aby korzystał na tym także zespół.

Gra wspomnianego już Damontre Harrisa mogła się jednak we Wrocławiu naprawdę podobać. Szczególnie w meczu z Khimki Youzhny w którym z dorobkiem 19 punktów i 5 zbiórek był najlepszym strzelcem zespołu.

- Harris ma warunki fizyczne, a jest to coś, czego nie można już wytrenować. Albo się je ma albo nie. Gdy przyjeżdżał do nas to wiedzieliśmy o uczelnianych problemach przez które jego kariera nie rozwijała się tak jak powinna. Dlatego też nie osiągnął takiego poziomu, jaki mógłby już teraz prezentować. Pracujemy jednak z nim cierpliwie i dajemy mu szansę. Jeżeli ktoś ma warunki fizyczne to warto w niego inwestować ponieważ poprzez ciężką pracę można nauczyć go gry w koszykówkę. Wysoki gracz zawsze jest talentem i to nawet w wieku 25 czy 27 lat. Widać to m.in. po Damianie Kuligu, którego kariera nabrała tempa właśnie w tym okresie życia.

Rozmawiał Bartosz Seń
Henning Berg: nowy trener? Wszystko jest jeszcze możliwe

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: