WP SportoweFakty: Rok czasu nie grałeś w koszykówkę z powodu bardzo poważnej kontuzji. Mimo tego faktu w sparingach prezentujesz się bardzo solidnie. Głód koszykówki jest aż tak duży?
Szymon Łukasiak: Oj tak. To jest jedna z najgorszych kontuzji, które mogą przytrafić się koszykarzowi - zarówno pod względem mentalnym, jak i tego, że trzeba bardzo długo się rehabilitować. Miałem rok przerwy i jest naprawdę duży głód gry. Gdy wychodzę na parkiet, to staram się pomagać zespołowi najlepiej jak potrafię.
Gdy wychodzisz na parkiet, to pojawiają się jakieś problemy?
- Nie, żadnych. Nie mam problemów z tym kolanem. Wychodzę na parkiet i daję z siebie 120 procent.
Głowa również się przestawiła?
- Tak. Nie mam żadnych wątpliwości, co do tego. Zresztą nie miałem żadnej blokady, bo cały rok pracowałem na to, aby tego nie było. Proszę mi wierzyć, że wykonałem mnóstwo pracy z fizjoterapeutami.
Często bywa tak, że ta kontuzjowana noga jest znacznie silniejsza po rehabilitacji od tej drugiej. Jak jest w twoim przypadku?
- Tak wszyscy mówią, ponieważ podczas rehabilitacji znacznie bardziej obciąża się tę kontuzjowaną nogę, tak aby wzmocnić mięśnie. Ja żadnych testów nie wykonywałem, więc nie wiem, która noga jest silniejsza.
Byłeś przy zespole w poprzednim roku. Teraz jest jednak kompletnie inna drużyna. Jak się czujesz w tej ekipie?
- To prawda, że kompletnie inna drużyna. Zespół został znacząco odmłodzony. Średnia wieku jest o około siedmiu lat niższa, niż w tamtym roku. Prawda jest taka, ze tylko kilku koszykarzy zostało z zeszłego sezonu. Zgrywamy się, poznajemy. Czasu jest coraz mniej, ale myślę, że spokojnie zdążymy.
Mówisz, że drużyna została odmłodzona. Czy to nie jest ryzykowna koncepcja?
- Myślę, że nie, ponieważ nasz trener ma doświadczenie w prowadzeniu takich drużyn. Potrafi świetnie wykorzystać wszystkich zawodników, zarówno starszych, jak i młodszych. Wiem, że w trakcie sezonu na pewno sobie świetnie poradzi i będzie umiał skorzystać z potencjału graczy.
Widać, że ta gra w okresie przygotowawczym mocno falowała.
- To prawda. Raz gramy lepiej, a raz gorzej.