Falstart Spójni Stargard. Czy tylko skuteczność zawodzi?

Koszykarze Spójni Stargard Szczeciński rozpoczęli I ligę od dwóch porażek. Brakowało im skuteczności, lecz to nie jedyne, proste wyjaśnienie meczów przegranych różnicą 16 i 18 punktów.

Początek sezonu miał być bardzo istotny dla Spójni. Na pojedynki z najsilniejszymi ekipami stargardzki zespół poczeka jeszcze kilka tygodni. Sprzyjający terminarz powinien stworzyć idealną szansę do wypracowania sobie korzystnej sytuacji w tabeli I ligi. Zespół z Pomorza Zachodniego przegrał jednak w Radomiu z ACK UTH Rosą 58:76. Jeszcze bardziej zawiódł w 2. kolejce. Meritumkredyt Pogoń Prudnik zwyciężyła w Stargardzie Szczecińskim 73:57. Niewielu sympatyków gospodarzy brało na poważnie możliwość porażki a już jej styl i rozmiar zaskoczyły wszystkich.

- Mamy trudną sytuację, bo jest 0-2 i to z zespołami, które teoretycznie są przy naszym potencjale. Takie mecze u siebie musimy wygrywać. Teraz jedziemy do Bydgoszczy i tam musimy znaleźć punkty, bo później może ich nam brakować. To jest koszykówka. Przegrało się, trzeba wyciągnąć wnioski i myśleć pozytywnie na przyszłość - ocenił trener Wiktor Grudziński.

Spójnia w dwóch meczach rzuciła zaledwie 115 punktów. Zawiodła skuteczność, lecz nie tylko. Było sporo strat i prostych błędów. Zastanawiający jest fakt, że zawodnicy w sobotę pudłowali z gry, a rzuty wolne wykorzystywali już na wysokim poziomie. Rywale świetnie wiedzieli, komu mają w defensywie uprzykrzać życie i jak pilnować najgroźniejszych zawodników ze Stargardu Szczecińskiego. Obrona również pozostawiała sporo do życzenia. Szczególnie uwidoczniło się to w trzeciej kwarcie.

- Jestem rozczarowany postawą zespołu. Nie funkcjonowaliśmy praktycznie w ogóle w ataku. Jestem bardzo zaskoczony taką sytuacją. Mamy zespół złożony ze strzelców, zawodników, którzy potrafią zdobywać punkty i oni tego nie dają. Mogę być jedynie zadowolony, że walczą w obronie, angażują się, nie ma dla nich straconych piłek. Obroną wygrywa się mecze, ale w ataku trochę trzeba pomóc. Rzucaliśmy 21 razy za trzy punkty i trafiliśmy tylko dwa. Przy takiej fatalnej skuteczności ciężko wygrać mecz. Jeżeli chodzi o deskę to rozłożyło się to podobnie. Dominowaliśmy na zbiórce w ataku, ale nic z tego nie wynikało, bo mimo ponowień dalej graliśmy nieskutecznie - stwierdził Grudziński.

Powodów do zadowolenia nie miał chociażby Łukasz Pacocha. Rozgrywający rozdał siedem asyst, lecz jest także znany z dużych zdobyczy punktowych. W sobotę swoje cztery oczka zdobył dopiero w ostatnich minutach. - Nasza obrona była w miarę OK, bo Pogoń rzuciła 73 punkty. W ataku nie trafialiśmy za trzy. Taki procent 9,5 jest w ogóle niedopuszczalny. Pierwszy raz się z nim spotkałem. Tak samo za dwa punkty mieliśmy 44 proc. We wszystkich innych elementach byliśmy na tym samym poziomie. Zabrakło nam skuteczności i musimy nad tym popracować. Trener wspominał, że mamy strzelców. W dwóch pierwszych meczach nie trafialiśmy i z tego wynikają porażki. Musimy coś z tym zrobić - powiedział kapitan Spójni.

Źródło artykułu: