Kolejny faworyt poległ w Rybniku - relacja ze spotkania MKKS Rybnik - Tarnovia Tarnowo Podgórne

57 przewinień, 21-krotna zmiana prowadzenia oraz 11 remisów - to tylko niektóre fakty z sobotniej potyczki pomiędzy MKKS-em Rybnik a Tarnovią Tarnowo Podgórne. Drużyna ze Śląska po zaciętej i wyrównanej walce zwyciężyła wyżej notowanego rywala a bohaterami gospodarzy okazali się Stanisław Grabiec oraz Marcin Marczyk, którzy zdobyli w sumie 51 punktów.

W tym artykule dowiesz się o:

W pierwszym pojedynku pomiędzy zeszłorocznymi pierwszoligowcami zdecydowane zwycięstwo odnieśli koszykarze z Wielkopolski, którzy triumfowali przed własną publicznością 106:65. Tym razem podopieczni Wojciecha Krajewskiego musieli przełknąć gorycz porażki na rybnickim parkiecie, który powoli staje się twierdzą nie do zdobycia dla wyżej notowanych drużyn. Warto bowiem podkreślić, że w hali MKKS-u przegrywały już wcześniej takie zespoły jak Open Basket Pleszew czy Pogoń Prudnik.

Bojowo nastawieni gracze trenera Łukasza Szymika od pierwszych minut postawili rywalowi trudne warunki. Słabsi fizycznie rybniczanie nadrabiali ambicją i wolą walki, dzięki czemu doświadczeni zawodnicy Tarnovii mieli wiele problemów. Co prawda po 3,5 minutach gry śląska drużyna miała już 5 fauli na koncie, lecz na tablicy wyników więcej punktów znajdowało się po stronie MKKS-u. Wszystko za sprawą serii celnych rzutów trzypunktowych, które okazały się tego dnia największą bronią rybniczan. Po celnych "trójkach" w wykonaniu Jacka Rducha oraz Adama Białdygi gospodarze po raz pierwszy odskoczyli przeciwnikowi (20:15).

Na początku drugiej odsłony przewaga miejscowej ekipy wzrosła nawet do 7 "oczek", lecz szybko do odrabiania strat wzięli się przyjezdni. Największym zagrożeniem był Tomasz Semmler, który świetnie czuł się zarówno w strefie podkoszowej jak i rzutach z dystansu. Kiedy wydawało się, że podopieczni trenera Krajewskiego narzucą gospodarzom swój styl gry, ponownie lwi pazur pokazali młodzi i ambitni rybniczanie. Wicelider klasyfikacji strzelców 2. ligi Stanisław Grabiec zaprezentował kawałek swoich nieprzeciętnych umiejętności strzeleckich a Marcin Marczyk chytrymi zagraniami doprowadzał rywali do szewskiej pasji.

Po świetnej pierwszej połowie, wygranej przez Tarnovię 39:37, mało kto spodziewał się, że w rybnickiej hali prawdziwe emocje dopiero nastąpią. Początek trzeciej kwarty znów należał do MKKS-u, który po dłuższym czasie odzyskał prowadzenie. To zirytowało najlepiej podającego zawodnika ligi Marcina Stokłosę, który postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Doświadczony rozgrywający z ekstraklasową przeszłością zaprezentował kilka efektownych zagrań, dzięki czemu Tarnovia wciąż dotrzymywała kroku rybniczanom. Jego wysiłki zdały się jednak na nic, ponieważ chwilę później miejscowa publiczność po raz pierwszy wybuchnęła z radości. Autorem całego zamieszania okazał się nie kto inny jak Grabiec, który w przeciągu kilkunastu sekund dwukrotnie przedziurawił kosz rywala zza linii 6,25m, doprowadzając do stanu 61:54.

Wyraźne prowadzenie MKKS-u zostało szybko zniwelowane przez gości z Wielkopolski na początku ostatniej odsłony. Przyjezdni za każdym razem odrabiali kilkupunktowy deficyt, lecz nie potrafili przejąć inicjatywy i narzucić swojego stylu gry. Na dodatek na potęgę mylili się z linii rzutów wolnych, wykorzystując zaledwie 26 z 45 prób. Podobnych zmartwień nie mieli śląscy koszykarze, mimo że od początku czwartej kwarty trójka ich liderów (Grabiec, Ochodek, Rduch) miała na koncie po 4 przewinienia. Na niespełna 3 minuty przed końcową syreną goście prowadzili jeszcze 79:75, jednak ostatnie słowo należało do graczy trenera Szymika. Najpierw kolejną "trójką" popisał się Grabiec a w decydujących momentach Marczyk ze stoickim spokojem wykonywał mnożące się rzuty wolne. Tym samym po 40 minutach zaciętej rywalizacji rybniczanie sprawili swoim sympatykom miłą niespodziankę, pokonując zespół prowadzony przez 5-krotnego mistrza Polski. Warto przecież przypomnieć, że Wojciech Krajewski 4-krotnie wygrywał polską ligę z Lechem Poznań, triumfując także jako opiekun Mazowszanki Pekaes Pruszków.

Skazywany przed sezonem na grę o utrzymanie MKKS Rybnik zajmuje obecnie 8. miejsce w tabeli grupy B z bilansem 8 zwycięstw i 6 porażek. W sobotę pierwszy mecz w barwach śląskiego zespołu rozegrał Janusz Szymura, który powinien być dużym wzmocnieniem szczególnie w walce pod koszami. 30-letni silny skrzydłowy występował dotychczas w drużynie Hawajskie Koszule Bank Spółdzielczy Żory, gdzie zdobywał przeciętnie 10,7 punktu i 4 zbiórki.

- Nastawialiśmy się na ciężką i wyrównaną walkę, choć jak zawsze naszym celem było zwycięstwo. Szanujemy osiągnięcia zawodników Tarnovii i trenera Wojciecha Krajewskiego, lecz tym razem to my byliśmy lepsi i odnieśliśmy cenną wygraną. Tworzymy dobry i zgrany zespół, co było widać w tym meczu. Mieliśmy trochę problemów bo Adam Białdyga doznał lekkiego skręcenia kostki a Adam Anduła grał ze stłuczonym mięśniem. Będziemy się starać zająć jak najwyższe miejsce w tabeli na zakończenie rozgrywek. Pozytywnie oceniam debiut Janusza Szymury. Pomógł nam w tym pojedynku a jeśli nadrobi zaległości z Żor, to będzie jeszcze lepiej. Chciałbym również podziękować wszystkim kibicom za przybycie i gorący doping - powiedział Łukasz Szymik, szkoleniowiec MKKS Rybnik.

MKKS Rybnik - Tarnovia Tarnowo Podgórne 90:88 (20:15, 17:24, 26:22, 27:27)

MKKS: Stanisław Grabiec 28, Marcin Marczyk 23, Łukasz Ochodek 15, Jacek Rduch 12, Adam Białdyga 8, Adam Anduła 2, Janusz Szymura 2, Paweł Rajnhold 0.

Tarnovia: Tomasz Semmler 24, Marcin Stokłosa 19, Karol Nowicki 11, Sławomir Nowak 11, Adam Baganc 9, Michał Dudek 5, Wiktor Wizerkaniuk 4, Tomasz Gierwazik 3, Jakub Chmielewski 2, Mariusz Jończyk 0, Albert Skowroński 0.

Komentarze (0)