Artur Włodarczyk w poprzednim sezonie w barwach Trefla Sopot wystąpił w 14 spotkań. Podczas meczów grał jednak epizody, a trenerzy wpuszczali go na końcówki. Łącznie rozegrał prawie 80 minut, w tym czasie zdobywając 11 punktów, sześć asyst i tyle samo zbiórek.
Wydawało się, że zawodnik, który zebrał już szlify na ekstraklasowych parkietach, otrzyma swoją szansę także w kolejnym sezonie. Tym bardziej, że do Sopotu trafił Zoran Martić, którego zadaniem jest wprowadzenie młodych zawodników do zespołu. Jak na razie Włodarczyk do pierwszej drużyny się nie łapie. Dlaczego?
- Ciężko mi jest odpowiedzieć na to pytanie, moją robotą jest ciągła praca, którą wykonuję i wierzę w jej efekty. Czekam na swoją szansę, mam nadzieję, że uda mi się ją wypracować - przyznaje zawodnik.
Włodarczyk jest pierwszoplanową postacią w zespole rezerw Trefla. W dwóch meczach zdobył łącznie 30 punktów. Rozgrywający przyznaje jednak, że liczy na coś więcej, niż tylko gra na II-ligowych boiskach.
- Nie jest to na pewno spełnienie marzeń, ale staram się na razie wykorzystać każdą szansę grania, jaką mam - zaznacza.
Koszykarz na co dzień uczestniczy w treningach pierwszego zespołu. Wierzy, że słoweński trener go zauważy i da mu szansę gry. Na razie jednak miano drugiego rozgrywającego przegrywa z Pawłem Dzierżakiem.
- Zoran Martić jest to bardzo dobry trener, który ma swój system i staram się jak najlepiej się go nauczyć - komentuje Włodarczyk.