Damian Jeszke: Wiedzieliśmy, że będzie rzucał Jelinek

Rosa przegrała w pierwszym meczu sezonu z Anwilem, a bohaterem gospodarzy został David Jelinek. - Wiedzieliśmy, że będzie rzucał albo Champ Oguchi, albo właśnie Jelinek. I choć w obronie zagraliśmy dobrze, trafił - mówi Damian Jeszke, gracz Rosy.

Gdy C.J. Harris doprowadził dwoma celnymi rzutami wolnymi do remisu 89:89 na niespełna 24 sekundy do końca dogrywki, trener Anwilu Włocławek Igor Milicić wziął czas. Wiadomo było, że szkoleniowiec gospodarzy rozrysuje akcję, którą skończyć miał albo David Jelinek albo Chamberlain Oguchi. Czech miał na swoim koncie wówczas 28, a Nigeryjczyk 25 punktów.

- W ostatniej akcji mieliśmy zamieniać krycie na pick and rollu w momencie, w którym zawodnik z piłką dostałby zasłonę. I tak też zrobiliśmy. Wszystkie założenia defensywne wykonaliśmy dobrze, ale niestety Jelinek czuł się na tyle dobrze, że trafił kluczowy rzut. Wiedzieliśmy o tym, że albo Oguchi albo Jelinek, na pewno ktoś z tej dwójki, będzie oddawał decydujący rzut - mówi Damian Jeszke, skrzydłowy Rosy Radom.

Czwarty zespół poprzedniego sezonu przegrał we Włocławku po dogrywce, choć jeszcze w 25. minucie spotkania prowadził aż 59:40. W ciągu kwadransa stracił jednak całą przewagę i ostatecznie musiał uznać wyższość Anwilu.

- Emocje już opadły i sądzę, że każdy z nas zapomniał już o tym meczu. Skupiamy się na starciu ze Śląskiem Wrocław. Zrobiliśmy analizę tego, co wydarzyło się w Hali Mistrzów i wiemy co poprawić - tłumaczy Jeszke, dodając - Coś musi być w tym, że nasza koncentracja nie jest taka, jaka być powinna. Przez 30 minut gramy bardzo dobrze, prowadzimy prawie 20 punktami i nagle coś pęka. Niestety, trzeba grać skutecznie i być skoncentrowanym przez całe 40 minut. Jeśli to utrzymamy, będzie dobrze. Nie sądzę, byśmy zbyt szybko uznali, że jest po meczu i myślami byliśmy już w Radomiu. Powinniśmy jednak zwiększyć tę przewagę na tyle, aby Anwil nie mógł się już odrodzić. I nad tym będziemy pracować.

W ramach 2. kolejki TBL Rosa zagra u siebie ze Śląskiem i w Radomiu nikt nie dopuszcza do siebie myśli, by zespół Wojciecha Kamińskiego mógł przegrać kolejne spotkanie. Tymczasem wrocławianie przyjadą do Radomia po niespodziewanej porażce w Tarnobrzegu i z pewnością będą chcieli się odegrać.

- Na treningach pracujemy na tyle mocno, aby w meczach na styku zachować zimną krew w końcówce. Bardzo wspierają nas kibice w Radomiu. Są wspaniali i są zawsze z nami, zarówno w dobrych, jak i złych chwilach. Wiadomo, że przyjeżdżając do Włocławka, spodziewali się innego rezultatu, ale mimo to wiem, że w meczu ze Śląskiem będą nas wspierać bardzo mocno. Sezon dopiero się zaczął, wierzę, że wkrótce poprawimy swoje miejsce w tabeli - dodaje Jeszke.

20-letni skrzydłowy w meczu o Superpuchar Polski spędził na parkiecie niewiele, bo 12 minut. W starciu z Anwilem jednak grał już blisko trzy kwarty i w tym czasie był w stanie pokazać swoje umiejętności. Rzucił 15 punktów, m.in. trzykrotnie trafiając zza łuku (dwukrotnie w dogrywce).

- Trener Kamiński obdarował mnie większym zaufaniem i bardzo się z tego cieszę. Ciężko pracuję, aby właśnie tak było. Myślę, że jako zespół mamy naprawdę dobry skład i mocnych zawodników i jeśli wszyscy złapiemy stabilną formę, będziemy w stanie wygrywać z każdym - kończy 20-latek.

Komentarze (0)