Vlad-Sorin Moldoveanu: Czuję frustrację. Powinniśmy wygrać z Żalgirisem

- Byliśmy w świetnej pozycji wyjściowej do odniesienia pierwszego zwycięstwa w Eurolidze. Niestety w końcówce nie ustrzegliśmy się błędów, które Żalgiris wykorzystał - mówi Vlad-Sorin Moldoveanu, najskuteczniejszy gracz Stelmetu w piątkowym meczu.

WP SportoweFakty: Jakie emocje towarzyszą ci po tym spotkaniu? Złość czy bardziej smutek?

Vlad-Sorin Moldoveanu: Szczerze? Czuję frustrację. Nie mogę pogodzić się z faktem, że przegraliśmy.

Przegraliście wygrany mecz?

- Zdecydowanie. Wygraliśmy trzy kwarty w tym spotkaniu i nic nam to nie dało. Powiedziałbym nawet, że przez 35 minut kontrolowaliśmy wydarzenia na parkiecie. Graliśmy dobrze, płynnie, zgodnie z założeniami. Byliśmy w świetnej pozycji wyjściowej do odniesienia pierwszego zwycięstwa w Eurolidze. Niestety w końcówce nie ustrzegliśmy się błędów, które Żalgiris wykorzystał.

Utrata koncentracji czy znaczna poprawa gry rywala - co wpłynęło na waszą porażkę?

- Nie wiem. Wiem, że popełniliśmy zbyt dużo prostych błędów w końcówce, aby móc cieszyć się ze zwycięstwa. Musimy wyciągnąć wnioski z tego meczu.

Porozmawiajmy o tobie. Byłeś zdecydowanie najlepszym graczem Stelmetu w piątkowym spotkaniu.

- Dziękuję za miłe słowa. Co z tego, że byłem najlepszym graczem, skoro przegraliśmy? Ten fakt nic nie znaczy... Wolałbym mieć dwa punkty na swoim koncie, ale cieszyć się ze zwycięstwa. Szkoda, że tak to się potoczyło.

Vlad-Sorin Moldoveanu trafił do Zielonej Góry z PGE Turowa
Vlad-Sorin Moldoveanu trafił do Zielonej Góry z PGE Turowa

Grałeś niezwykle inteligentnie, większość twoich wyborów w ofensywie było udanych. W minionym sezonie miałeś już okazję grać w Eurolidze. Na ile ten fakt pomógł w debiucie w nowym zespole?

- Ten fakt, o którym wspomniałeś, miał bardzo duże znaczenie. W minionym sezonie mogłem przekonać się, że gra w Eurolidze jest zupełnie czymś innym, niż występy w Tauron Basket Lidze. Tam gra się z inną intensywnością, trzeba być cały czas skoncentrowanym. Gdy nie jesteś odpowiednio skupiony, to rywal momentalnie wykorzystuje twoje błędy. Każdy, nawet najmniejszy błąd kosztuje bardzo dużo.

Byłeś zaskoczony faktem, że działacze Stelmetu zadzwonili w wakacje i zaoferowali kontrakt?

- Kompletnie nie wiedziałem, czego się spodziewać. Poprzedni sezon był trudny dla mnie, więc w wakacje zrobiłem wszystko, aby jak najlepiej przygotować się do kolejnych rozgrywek. Cierpliwie czekałem na propozycje. W pewnym momencie zadzwonił Stelmet...

Od razu się zdecydowałeś?

- Tak, przecież to był zespół mistrza Polski, który ma okazję grać w Eurolidze. Nie mogłem odmówić. Dziękuję działaczom oraz trenerom za zaufanie, którym mnie obdarzyli. Mam wobec nich pewien dług, który chcę spłacić. Odwdzięczę się im dobrą grą na dwóch frontach.

Zaryzykuję tezę, że w poprzednim sezonie trener Rajković nie do końca miał pomysł na twoją osobę.

- Nie chcę tego komentować. Ze swojej strony mogę jedynie powiedzieć, że starałem się robić wszystko, aby dać drużynie jak najwięcej. Bardzo zależało mi na zwycięstwach.

Ale w Zielonej Górze twoja rola jest zupełnie inna. Wychodzisz w pierwszej piątce i często jesteś jednym z najlepszych strzelców.

- Czuję się świetnie w Zielonej Górze. Jestem bardzo zadowolony z faktu, że podjąłem taką decyzję w wakacje. Szybko zaaklimatyzowałem się do nowego miejsca. Od momentu kiedy tutaj jestem, poprawiłem już kilka elementów w mojej grze. Trener Filipovski i jego asystenci są bardzo drobiazgowi i zwracają uwagę na każdy najmniejszy detal. To jedyny sposób, aby stać się lepszym. Cieszę się, że mogę grać dla takich ludzi.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu: