Sezon dla podopiecznych Mihailo Uvalina nie rozpoczął się jednak zbyt udanie. Wrocławianie na inaugurację przegrali na wyjeździe z Siarką Tarnobrzeg, która jest jak na razie objawieniem ligi. Ekipa z Podkarpacia pokonała w drugiej serii gier King Wilki Morskie Szczecin.
Dla ekipy ze stolicy Dolnego Śląska było to fatalne spotkanie pod każdym względem. Porażką w Tarnobrzegu zespół sprawił duży zawód działaczom, jak i kibicom klubu.
- Myślę, że pierwszy mecz w sezonie to zawsze jedna wielka niewiadoma. Zabrakło gry zespołowej zarówno w obronie, jak i w ataku - przyznaje Witalij Kowalenko, który zdobył w tamtym spotkaniu 11 punktów.
Przegrana na Podkarpaciu mocno zdenerwowała zawodników Śląska. Z dużą wolą walki i chęcią odniesienia pierwszego zwycięstwa przystąpili do kolejnego starcia w Radomiu.
- Oczywiście, że byłem bardzo wkurzony. Zawsze jestem zły po porażce, nieważne z kim i iloma punktami - dodaje skrzydłowy Śląska.
Starcie z Rosą poszło po myśli wrocławian, którzy wygrali 79:75. Podopieczni Uvalina zagrali bardzo zespołowo, notując 19 asyst. Po 15 punktów zdobyli Amerykanie - Rashad Madden i Brandon Heath.
- Śląsk stać na to, aby w każdym spotkaniu grać o zwycięstwo. Kluczem do sukcesu była twarda obrona. W ataku graliśmy jak zespół, dobrze dzieliliśmy się piłką - zaznacza Kovalenko.
W poniedziałek na zakończenie drugiej serii gier wrocławianie zmierzą się ze Stelmetem Zielona Góra, który w ostatni piątek przegrał na własnym parkiecie z Żalgirisem Kowno w ramach rozgrywek euroligowych.
- Wydaje mi się, że będzie to mecz walki. Na pewno damy z siebie wszystko, chcemy jak najlepiej zaprezentować się przed własną publicznością - mówi skrzydłowy Śląska Wrocław.
Śląsk gra streetball'owy basket w tym s Czytaj całość