Kto wie jak ostatecznie zakończyłby się ten mecz, gdyby nie bardzo słaby początek spotkania w wykonaniu zawodników Śląska Wrocław. Obrońcy tytułu absolutnie zdominowali początkowe minuty i w pewnym momencie Stelmet BC Zielona Góra prowadził 20:6. Gospodarze tym faktem się jednak nie załamali, a wprost przeciwnie, sumiennie zaczęli odrabiać straty.
- Na pewno rywale byli do ogrania, ale to klasowa drużyna, z którą trzeba grać przez 40 minut równy mecz jeżeli chce się wygrać. My takiego spotkania nie zagraliśmy, popełnialiśmy błędy i przegraliśmy - mówił po meczu Michał Jankowski.
Co jednak spowodowało słabszy początek w wykonaniu Śląska? - Może trochę nerwów, cała hala. Trochę trema. Później złapaliśmy swój rytm i pokazaliśmy, że będziemy groźni. Myślę, że z meczu na mecz jeżeli będziemy utrzymywać ten styl, to będziemy groźni dla każdego. W późniejszym etapie myślę, że nawet dla Stelmetu - skomentował zawodnik WKS-u.
W pewnym momencie poniedziałkowego spotkania Śląsk doprowadził do stanu 57:58. We Wrocławiu zanosiło się na emocjonującą końcówkę, lecz Stelmet do tego nie dopuścił. Czwarta kwarta toczyła się już pod dyktando gości. - To raczej wynikało z naszych błędów niż z braku sił. I tyle. Stelmet grał konsekwentnie, spokojnie. Mieli otwarte rzuty, trafiali. Tak jak mówiłem, pokazali po prostu klasę - podsumował Michał Jankowski.
Stelmet BC Zielona Góra pokonał na wyjeździe WKS Śląsk Wrocław 76:67.