Jerel Blassingame nie na darmo jest nazywany boiskowym generałem. Czasami bywa niesforny, ale koniec końców jest najważniejszą postacią w drużynie. Koledzy lubią z nim grać i w pełni mu się podporządkowują. Wiedzą, że Amerykanin potrafi w najważniejszych momentach wziąć ciężar na swoje barki.
Mimo 34 lat na karku, wciąż jest za szybki dla większości obrońców w Tauron Basket Lidze. W dodatku ma nad nimi przewagę w tzw. "trash-talkingu". Nie znalazł się chyba jeszcze ktoś taki (no może poza Krzysztofem Szubargą), kto byłby w stanie mu dorównać w tym elemencie. "Blass" gra i gada, ale to go napędza.
W rozmowie z naszym portalem podkreśla, że czuje się znakomicie i poważnie myśli o mistrzostwie z Energą Czarnymi Słupsk.
WP SportoweFakty: Notujecie wymarzony początek sezonu.
Jerel Blassingame: To prawda. Lepiej go sobie nie mogliśmy zaplanować. Zawsze dobrze jest zacząć sezon od zwycięstw, bo to napędza drużynę. Warto zdać sobie sprawę z tego, że wciąż uczymy się siebie nawzajem, bo mamy kilku nowych zawodników w porównaniu do poprzedniego sezonu. Wygląda to jednak bardzo solidnie.
Jak oceniasz nową drużynę?
- A to już twoje zadanie. Ty jesteś od oceniania, ja skupiam się na graniu. Nie koncentruję się na żadnych opiniach z boku, ale w sumie jestem ciekaw, co sądzisz o naszej drużynie. To jakie jest twoje zdanie?
Pierwsze mecze pokazują, że jesteście groźni na każdej pozycji.
- Zgadza się. Uważam, że działacze bardzo ciekawie zmontowali drużynę. Zatrzymano większość Polaków, więc nie trzeba się martwić o limity boiskowe (śmiech). Dołączyli do nas świetni Amerykanie, którzy wiedzą, o co chodzi w baskecie. Bardzo dobrze odnajduję się w nowym zespole.
Czyli Jerel Blassingame ponownie liderem?
- A czy był taki zespół, w którym nie miałbym takiej roli? (śmiech). No dobra, może kiedyś w czasach gdyńskich nie było z tym tak łatwo, ale dobrze wiesz, że najlepiej czuję się w takiej roli. Biorę odpowiedzialność za ten zespół na boisku, jak i poza nim.
Co jest największym atutem tego zespołu?
- Myślę, że połączenie młodości i rutyny. Mamy w drużynie takich gości, którzy chcą coś udowodnić w lidze. Napędzają nas, wprowadzają dodatkowe pokładają energii, jak tym starszym zaczyna brakować nieco paliwa (śmiech). Zdrowa rywalizacja jest potrzebna. Poza tym ważnym faktem jest to, że większość chłopaków zna się z poprzednich lat i wie, na co stać każdego z graczy. Taką wiedzę ma również sztab szkoleniowy, który był już w minionym sezonie. To bardzo istotne.
Chyba pytanie o cel w twoim przypadku nieco mija się z celem...
- To fakt, bo ja zawsze mówię to samo. Gramy o mistrzostwo. Jak mógłbym odpowiedzieć coś innego? Gdybym tak zrobił, to mógłbym ambicję schować do kieszeni.
Na ile marzenia o marzenia o mistrzostwie mogą stać się realne?
- Możemy powalczyć z każdą ekipą w Tauron Basket Lidze. Uważam, że inni w lidze muszą się z nami liczyć, bo mamy naprawdę dobrą drużynę.
Na koniec chciałbym ciebie zapytać o sytuację w trakcie meczu z Polpharmą. Wdałeś się w dyskusję z kibicami. Była mocna wymiana poglądów czy więcej uśmiechu?
- Oczywiście, że więcej uśmiechu. Przecież my musimy bawić swoją grą ludzi, a nie ich wkurzać. Cieszmy się, że mamy taką możliwość. Nie możemy być cały czas sztywni i poważni, bo to nie daje radości naszym fanom. Uśmiechu nikomu nigdy nie za wiele. Kocham swoją robotę, więc ciągle jestem zadowolony i chodzę uśmiechnięty. Proste.
Rozmawiał Karol Wasiek