Zielonogórzanie w ostatni piątek rywalizowali na wyjeździe z FC Barceloną. Mistrzowie Polski toczyli wyrównany bój w Hiszpanii, ale w samej końcówce musieli uznać wyższość ekipy Xaviera Pascuala. Gospodarze wygrali 78:72.
- To był dobry mecz w naszym wykonaniu. Uważam, że nasi kibice mogli być zadowoleni z naszej postawy. Pojechaliśmy do Hiszpanii z dużą wiarą w sukces. Wierzyliśmy, że ta misja może się powieść. Niestety po raz kolejny w końcówce popełniliśmy błędy, które Barcelona skrzętnie wykorzystała - podkreśla Vlad-Sorin Moldoveanu, który jest jednym z ważniejszych postaci w zespole Saso Filipovskiego.
W spotkaniu z Barceloną rumuński podkoszowy zdobył 14 punktów (1/2 za dwa, 3/3 za trzy, 3/5 za jeden) w ciągu 24 minut. Dołożył cztery zbiórki. Niestety po raz drugi z rzędu musiał przedwcześnie opuścić boisku z powodu pięciu przewinień.
- Szkoda, że znów historia się powtórzyła. Żałowałem, że musiałem przedwcześnie opuścić boisko, bo gra z takim rywalem to zaszczyt. Palau Blaugrana to miejsce wielkich sukcesów Barcelony. Należy to respektować, ale z pierwszym gwizdkiem wszystkie sentymenty idą na bok, bo trzeba ciężko rywalizować - zaznacza Rumun.
Nie ma co ukrywać, że w tej chwili najważniejsze dla Stelmetu BC są rozgrywki euroligowe. To właśnie na nich skupiona jest uwaga zielonogórzan, którzy co prawda z dobrej strony pokazali się w dwóch pierwszych meczach, ale cały czas są bez zwycięstwa.
- Gra co 2-3 dni nie jest łatwa. Do tego dochodzą podróże, więc należy być skoncentrowanym w każdym spotkaniu. Warto zwrócić uwagę na to, że rywalizujemy z różnymi zespołami, które preferują odmienne style. Nie jest to prosta sprawa - dodaje Moldoveanu.
W poniedziałkowy wieczór Stelmet na własnym parkiecie zmierzą się z KING Wilkami Morskimi Szczecin. - Będzie to trudny mecz. Ekipa ze Szczecina ma w swoim składzie kilku ciekawych zawodników, z dużą przeszłością. Musimy dać z siebie wszystko, aby odnieść zwycięstwo - komentuje rumuński podkoszowy.