Ekipa z Dąbrowy Górniczej rozpoczęła rozgrywki od dwóch porażek. W niedzielę długo zanosiło się na to, że MKS będzie kontynuować kiepską passę, lecz zdołał zgarnąć dwa punkty. - Bardzo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, bo wkradła się niepewność. Nie ma co jednak wracać do tych dwóch tygodni wstecz. Liczy się to, że wygraliśmy - ocenia Jakub Dłoniak.
Chociaż przez znaczną część meczu prowadził Start Lublin, to w czwartej kwarcie przestał kontrolować boiskowe wydarzenia. Goście mozolnie odrabiali straty i dopięli swego. - Najważniejszy moment to końcówka. Wymuszaliśmy faule, zdobywaliśmy punkty z osobistych. Rywale spięli się za mocno. Widać, że chcieli, ale to my jesteśmy wygranymi - zauważa 31-letni koszykarz.
W kluczowej chwili Dłoniak stanął na wysokości zadania, trafiając z dystansu i dając swojemu zespołowi prowadzenie 75:74 na niespełna pół minuty przed końcem meczu. Ten wynik utrzymał się do ostatniej syreny. - Wykonuję ciężką pracę na treningach, żeby trafiać i by drużyna miała korzyść z moich rzutów. Mamy jeszcze dużo rzeczy do poprawienia. Wszystko musi lepiej funkcjonować, żeby łatwiej i przyjemniej nam się grało - przekonuje Dłoniak.