Witalij Kowalenko: Było trochę nerwów

Koszykarze Śląska udanie zainaugurowali zmagania w Pucharze Europy FIBA. Triumf nad BC Siauliai nie przyszedł jednak Wojskowym łatwo. - Było nerwowo. Dla kilku z nas to dopiero pierwsza przygoda z europejskimi pucharami - tłumaczył Witalij Kowalenko.

Wrocławianie po raz kolejny zafundowali swoim kibicom sporo emocji. Gdy na trzy sekundy przed końcem spotkania przy jednopunktowym prowadzeniu Śląska Kamil Chanas spudłował pierwszy z dwóch przysługujących mu rzutów osobistych to w hali Orbita zapachniało nawet dogrywką. Doświadczony kapitan trójkolorowych po raz drugi już się nie pomylił, a w ostatniej akcji meczu, która należała gości, piłkę przechwycił Brandon Heath.

- Drugi mecz z rzędu jest tak, że cały czas minimalnie przegrywamy, ale później gonimy, walczymy do końca i jak widać to się opłaca bo szala zwycięstwa przechyla się na naszą korzyść - mówił po końcowym gwizdku Witalij Kowalenko.

17-krotni mistrzowie Polski w trzeciej kwarcie przegrywali nawet różnicą dziesięciu punktów. Przez niemalże cały mecz to gospodarze musieli odrabiać straty do Litwinów.

- Było nerwowo ponieważ dla wielu zawodników jest to dopiero pierwsza przygoda z europejskimi pucharami. Z tego powodu trochę stresu wkradło się w nasze szeregi. Dla mnie to nic nowego bo na arenie międzynarodowej gram w swojej karierze po raz piąty - przyznawał mierzący 204 cm wzrostu silny skrzydłowy.

Kowalenko to faktycznie jeden z najbardziej doświadczonych pod tym względem koszykarzy Śląska. Ukrainiec dysponujący polskim obywatelstwem uczestniczył już m.in. w ćwierćfinałach Pucharu Europy oraz Pucharu Eurochallenge

Sam Kowalenko był w starciu z BC Siauliai czołowym strzelcem WKS-u. Zdobył łącznie 15 punktów na 75-procentowej skuteczności, trafiając w tym dwukrotnie z dystansu. Szczególnie w pierwszej połowie rzuty zza linii 6,75 m były jednak zmorą obu zespołów. Śląsk miał zza łuku 1/8, a goście z Litwy 0/10.

- Na szczęście po przerwie te trójki zaczęły wpadać. Myślę, że w drugiej połowie zdecydowanie lepiej broniliśmy dzięki czemu wykreowaliśmy kontry i zdobyliśmy kilka łatwych punktów - kontynuował jeden z liderów wrocławian.

Podopieczni trenera Mihailo Uvalina nie mogą zbyt długo świętować pierwszego zwycięstwa w FIBA Europe Cup. Już w sobotę zmierzą się z siódmym w tabeli TBL Polfarmexem Kutno.

- Na pewno ciężko będzie się zregenerować ponieważ mamy tak naprawdę jeden dzień aby doprowadzić się do dobrego stanu fizycznego. Polfarmex to bardzo groźny rywal. Nie ma jednak co narzekać. Mamy taki terminarz i pozostaje nam tylko walczyć o jak najlepszy wynik - dodał na zakończenie Witalij Kowalenko.

Komentarze (0)