- Prawda jest taka, że pierwsza kwarta ustawiła losy spotkania. Koszalinianie zbudowali przewagę i musieliśmy ich gonić. Graliśmy za mało agresywnie na samym początku. Daliśmy się rozpędzić gospodarzom, którzy spokojnie budowali przewagę. Nabrali pewności siebie, złapali dobry rytm. Kolejne kwarty były remisowe, więc to prowadzenie się utrzymywało - podkreśla Wojciech Żurawski, środkowy BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski, który w tym spotkaniu nie wpisał się na listę strzelców, mimo że oddał cztery rzuty z gry.
BM Slam Stal czwartą kwartę rozpoczął od serii 10:0 i po rzutach wolnych Curtisa Millage'a prowadził jednym punktem. W końcówce więcej krwi zachowali jednak gospodarze, którzy wygrali 67:65. Zdaniem Żurawskiego - w decydujących momentach Amerykaninowi zabrakło już nieco sił. W całym meczu na parkiecie spędził aż 36 minut.
- Nie ma co się oszukiwać, że tego dnia bardzo eksploatowany był Curtis Millage, który oddał aż 21 rzutów i być może w końcówce zabrakło mu nieco sił - przyznaje środkowy.
To już trzecia przegrana ostrowian. W Koszalinie można było wygrać, ale goście kiepsko rozpoczęli ten mecz.
- Mam duży niedosyt, bo mogliśmy ten mecz wygrać. W samej końcówce popełniliśmy błędy. Można było się pokusić o zwycięstwo - komentuje Żurawski.