Michał Jankowski: Mamy charakterną drużynę. Pokażemy jeszcze na co nas stać

Osłabieni brakiem Witalija Kowalenki i Mateusza Jarmakowicza wrocławianie powalczą dziś w Bratysławie o drugie zwycięstwo w ramach Pucharu Europy FIBA. - Mamy bardzo charakterną drużynę i pokażemy na co nas stać - zapewnia Michał Jankowski.

Na inaugurację zmagań w Pucharze Europy FIBA wrocławianie okazali się lepsi od litewskiego BC Siauliai 71:69. Podopieczni trenera Mihailo Uvalina wywalczyli to zwycięstwo dopiero w ostatnich sekundach. Udany powrót na arenę międzynarodową sprawił, że w dobrych nastrojach podchodzili oni do sobotniego starcia z Polfarmex Kutno na krajowym podwórku. Po końcowym gwizdku pozostało jednak już tylko rozczarowanie. Trójkolorowi ulegli ekipie Jarosława Krysiewicza 56:64.

- Naszym największym problemem jest to, że źle zaczynamy spotkania, i szybko oddajemy inicjatywę rywalom. Zamiast od początku narzucić własny rytm to tracimy masę energii i sił po to, aby wrócić do gry. Taki scenariusz powtarza się za często. Dwa mecze udało nam się w taki sposób wygrać, ale za trzecim razem przegraliśmy. Myślę, że z naszej strony należą się kibicom przeprosiny. Na pewno nikt w zespole nie chciał zagrać aż tak słabo - przyznawał po końcowym gwizdku Michał Jankowski.

Szczególnie nieudana w wykonaniu 17-krotnych mistrzów Polski była trzecia kwarta w której zdobyli oni swoje pierwsze punkty dopiero po czterech minutach rywalizacji. Celność zawodziła wrocławian w całym pojedynku. Łącznie trafili oni zaledwie 19 na 63 oddanych rzutów z gry, co dało w tym elemencie koszykarskiego rzemiosła skuteczność na poziomie 30 procent. Wrocławianie popełnili również 11 strat, rozdając przy tym tylko 9 asyst. W wcześniejszym starciu z BC Siauliai szwankowała dodatkowo walka o zbiórki.

- Skuteczność na poziomie 30-procent jest katastrofalna i nie do przyjęcia.. Próbowaliśmy walczyć na tablicach mimo problemów kadrowych i w tym elemencie nie wypadliśmy tak źle. 64 punkty zdobyte przez rywali też nie są złym rezultatem - kontynuował popularny Jankes.

Dzisiejszy rywal WKS-u nie zaliczy inauguracji zmagań w europejskich pucharach do udanych. Inter Bratysława musiała bowiem uznać wyższość Royal Hali Gaziantep (72:89). Najskuteczniejszym zawodnikiem słowackiego zespołu był w tym starciu Radoslav Rankić. 36-letni podkoszowy zapisał na swoim koncie 26 punktów i 6 zbiórek. Na niekorzyść Śląska przemawia fakt, że udał się on na Słowację osłabiony brakiem kontuzjowanych Witalija Kowalenki i Mateusza Jarmakowicza.

- Mamy bardzo charakterną drużynę i myślę, że jeszcze w wielu spotkaniach pokażemy, na co nas stać. Wyciągniemy odpowiednie wnioski i będziemy w każdym meczu bić się o zwycięstwo - zapewniał na zakończenie skrzydłowy Śląska.

Początek meczu dziś (środa) o godz. 18.00

Komentarze (2)
avatar
HalaLudowa
4.11.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Problemem naszej drużyny jest nie tylko to, że źle zaczyna spotkania, ale i to, że później nie gra lepiej. Przy słabych Polakach (akurat Michał Jankowski gra solidnie) jedyną szansą dla zaistn Czytaj całość